W państwowym gigancie próbowano ustawiać przetargi. W aferę zamieszany chrześniak wiceprezesa PiS
Dyrektor techniczny w spółce KGHM COPI, zajmującej się infrastrukturą teleinformatyczną dla miedziowego giganta – a prywatnie chrześniak wiceprezesa partii Prawo i Sprawiedliwość, Adama Lipińskiego, miał próbować ustawiać przetargi wartości łącznie 3,2 mln zł. Osoba, która ujawniła te próby, została zwolniona.
Latem ubiegłego roku wewnętrzne służby firmy odkryły próby ustawienia trzech postępowań przetargowych na sprzęt i oprogramowanie, na łączną kwotę 3,2 mln zł. – Przyczynił się do przeprowadzenia postępowania w trybie z wolnej ręki (…) – napisano w raporcie z wewnętrznego „śledztwa”.
Negocjacje tylko z wybraną firmą
– Ingerencja polegała na tym, że jako dyrektor zlecił głównemu specjaliście i kierownikowi działu zabezpieczeń technicznych X napisanie uzasadnienia trybu wyboru wykonawcy, kierując się chęcią współpracy z firmą X” – cytuje „GW”.
„Wybór wykonawcy sprowadził się do negocjacji z jedną tylko firmą” – piszą inspektorzy Polskiej Miedzi. Sprawa wylądowała na biurku dyrektora dyrektora naczelnego COPI, Grzegorza Macha – a we wrześniu ten miał zreferować szczegóły świeżo mianowanemu prezesowi, Marcinowi Chludzińskiemu (nominatowi Adama Lipińskiego, jak twierdzi „Wyborcza”). Wcześniej miał on opisać Chludzińskiemu tylko najważniejsze ustalenia śledztwa.
Do spotkania nie doszło: prezes KGHM miał się nie pojawić, a Mach został wkrótce później zwolniony z firmy. – To był spory szok, bo to fachowiec ściągnięty z rynku. Był wielokrotnie nagradzany za pracę dla kombinatu – kwituje rozmówca „GW” z firmy.
Wszyscy umywają ręce
Prezes Chludziński ma teraz twierdzić, że nie zna sprawy – za to antybohater afery zamiast umowy terminowej dostał umowę na czas nieokreślony. Mach miał zostać zwolniony „z powodu rozbieżności w ocenie jego funkcjonowania w COPI i zaangażowania w powierzone zadania”.
Wszyscy opisani wyżej bohaterowie: dyrektor techniczny COPI, Marcin Chludziński i Adam Lipiński odcinają się od naszkicowanego przez „GW” scenariusza. Za to dwa dni po telefonach dziennikarza do firmy, KGHM złożyło do prokuratury wniosek o popełnieniu przestępstwa przez Macha: chodzi o „możliwość przekroczenia uprawnień i wyrządzenia szkody majątkowej o znacznej wartości”.