W państwowym gigancie próbowano ustawiać przetargi. W aferę zamieszany chrześniak wiceprezesa PiS

Mariusz Janik
Dyrektor techniczny w spółce KGHM COPI, zajmującej się infrastrukturą teleinformatyczną dla miedziowego giganta – a prywatnie chrześniak wiceprezesa partii Prawo i Sprawiedliwość, Adama Lipińskiego, miał próbować ustawiać przetargi wartości łącznie 3,2 mln zł. Osoba, która ujawniła te próby, została zwolniona.
Chrześniak posła PiS Adama Lipińskiego zamieszany w aferę przetargową w jednej ze spółek KGHM Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Jak opisuje w obszernym artykule „Gazeta Wyborcza”, od lutego 2016 roku w KGHM COPI pracuje chrześniak wiceprezesa PiS, Adama Lipińskiego. Piastuje funkcję dyrektora technicznego, co pozwoliło w swoim czasie politykom opozycji dopisać go do „listy Misiewiczów” – czyli osób zajmujących wysokie stanowiska w strukturach państwowych firm i instytucji, bez posiadania stosownych kwalifikacji.

Latem ubiegłego roku wewnętrzne służby firmy odkryły próby ustawienia trzech postępowań przetargowych na sprzęt i oprogramowanie, na łączną kwotę 3,2 mln zł. – Przyczynił się do przeprowadzenia postępowania w trybie z wolnej ręki (…) – napisano w raporcie z wewnętrznego „śledztwa”.


Negocjacje tylko z wybraną firmą
– Ingerencja polegała na tym, że jako dyrektor zlecił głównemu specjaliście i kierownikowi działu zabezpieczeń technicznych X napisanie uzasadnienia trybu wyboru wykonawcy, kierując się chęcią współpracy z firmą X” – cytuje „GW”.

„Wybór wykonawcy sprowadził się do negocjacji z jedną tylko firmą” – piszą inspektorzy Polskiej Miedzi. Sprawa wylądowała na biurku dyrektora dyrektora naczelnego COPI, Grzegorza Macha – a we wrześniu ten miał zreferować szczegóły świeżo mianowanemu prezesowi, Marcinowi Chludzińskiemu (nominatowi Adama Lipińskiego, jak twierdzi „Wyborcza”). Wcześniej miał on opisać Chludzińskiemu tylko najważniejsze ustalenia śledztwa.

Do spotkania nie doszło: prezes KGHM miał się nie pojawić, a Mach został wkrótce później zwolniony z firmy. – To był spory szok, bo to fachowiec ściągnięty z rynku. Był wielokrotnie nagradzany za pracę dla kombinatu – kwituje rozmówca „GW” z firmy.

Wszyscy umywają ręce
Prezes Chludziński ma teraz twierdzić, że nie zna sprawy – za to antybohater afery zamiast umowy terminowej dostał umowę na czas nieokreślony. Mach miał zostać zwolniony „z powodu rozbieżności w ocenie jego funkcjonowania w COPI i zaangażowania w powierzone zadania”.

Wszyscy opisani wyżej bohaterowie: dyrektor techniczny COPI, Marcin Chludziński i Adam Lipiński odcinają się od naszkicowanego przez „GW” scenariusza. Za to dwa dni po telefonach dziennikarza do firmy, KGHM złożyło do prokuratury wniosek o popełnieniu przestępstwa przez Macha: chodzi o „możliwość przekroczenia uprawnień i wyrządzenia szkody majątkowej o znacznej wartości”.