Dobra zmiana w Banku Mleka Kobiecego. Fundacja córki Antoniego Macierewicza rozkwitła

Marcin Długosz
Organizacja zajmująca się promowaniem karmienia piersią, prowadzona przez Aleksandrę Wesołowską – córkę Antoniego Macierewicza – zwiększyła swoje przychody dziesięciokrotnie w ciągu zaledwie pięciu lat. Składają się na to przede wszystkim państwowe korporacje i instytucje.
Jak podkreśla córka Antoniego Macierewicza, współpracowała również z poprzednimi ekipami. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Gdy Bank Mleka Kobiecego startował w 2013 roku, jego przychody sięgały stosunkowo skromnej kwoty – 45 tys. złotych – przypomina portal Wirtualna Polska. Z każdym kolejnym rokiem rosły: do 89 i 137 tys. złotych w następnych latach. Ale skokowo zaczęły rosnąć dopiero w 2016 roku, głównie dzięki wpłatom z PZU.

"Współpracuję z każdą ekipą"
Na początek popłynęło 100 tys. zł z PZU, do czego 398 tysięcy dorzuciło Narodowe Centrum Badań i Rozwoju w ramach projektu Laktotech. Wisienką na torcie była dotacja z warszawskiego ratusza: 12,2 tys. zł. W 2017 r. PZU wyłożyło już 120 tys. złotych, za to z Laktotech miało wpłynąć znacznie mniej: 292,7 tys. zł. Dorzuciło się natomiast ministerstwo zdrowia (44,9 tys. zł) oraz podatnicy odpisujący 1 proc. z PIT (4,1 tys. zł) i darczyńcy (1,6 tys. zł).


Wesołowska nie skomentowała wyliczeń WP i sugestii, że jej fundacja skorzystała na rządach „dobrej zmiany”. Jednak podkreśla, że współpracowała również z wcześniejszym kierownictwem resortu zdrowia, a problematyką karmienia piersią zajmuje się od 12 lat, tworząc m.in. program „Mleko mamy dla wcześniaka”. Zajmuje się też dostosowywaniem składu i ilości mleka kobiecego do indywidualnych potrzeb chorych noworodków.