Absurdalne argumenty "dobrej zmiany" ws. faktury dla Srebrnej. Tak się po prostu w biznesie nie robi
PiS i Srebrna w sprawie Geralda Birgfellnera zachowują się jak archetypiczny polski biznesmen-cwaniak, który robi wszystko, żeby tylko nie zapłacić za wykonaną usługę. A faktura, której miało nie być, od ośmiu miesięcy leży niezapłacona.
– Ujawnione nagrania dowodzą pełnej uczciwości obozu Prawa i Sprawiedliwości, a kompromitują tych, którzy próbują zrobić z tych taśm aferę. Antybohaterem staje się tutaj ten austriacki biznesmen – mówił Morawiecki.
Takie właśnie stanowisko staje się właśnie przekazem dnia PiS.
Nie mamy pańskiej faktury, proszę wysłać jeszcze raz, a na fakturze nie ma czegoś wyszczególnionego, poprosimy o inny tytuł, przelew już wychodzi, wyjdzie jutro, księgowość już realizuje, gdzie jest pieczątka, ale… Podobne argumenty słyszał już chyba każdy przedsiębiorca.
Przypomnijmy: nie ma znaczenia, czy Birgfellner zapłacił VAT od tej faktury, nie ma znaczenia jej tytuł i to, czy została zawarta pisemna umowa. Nagrany Jarosław Kaczyński potwierdza, że Austriak dostał zlecenie i je wykonał. Jeśli coś w fakturze nie pasuje księgowemu spółki, dzwoni do wystawiającego i prosi o korektę. Przynajmniej tak to działa w praktyce.
Bulwersujący jest fakt, że PiS szedł do wyborów na sztandarach niosąc hasała uczciwości, likwidacji patologii trapiących przedsiębiorców. Okazało, że "krystalicznie czyści" politycy uciekają się do sztuczek, jakie są typowe dla biznesmenów w łatwopalnych garniturach z plastikowymi walizkami, piszący firmowe dokumenty czcionką Comic Sans.Reakcje na "taśmy Kaczyńskiego"
Takie zachowania nie umykają uwadze nie tylko przedsiębiorców, ale i tzw. zwykłych ludzi. Ci pierwsi wyłapują niuanse, jak szukanie na siłę powodu, by komuś za coś nie zapłacić. Drudzy widzą fakt, że ktoś tu został oszukany. Nie ma znaczenia, że to biznesmen z zagranicy. Ważne jest to, że został na lodzie ze swoimi fakturami jak przysłowiowy Himilsbach z angielskim.