Tak ratowali, że będą wygaszać. Państwowa stocznia musi zamknąć produkcję statków

Konrad Bagiński
Miała być perełką w koronie narodowego przemysłu stoczniowego. Po serii incydentów, zmianach prezesów i w obliczu rosnących długów Nauta zamyka produkcję nowych statków. Na likwidowany zakład już czekają prywatne stocznie.
Państwowa stocznia Nauta zakończy budowę nowych statków Fot. Renata Dąbrowska / Agencja Gazeta
Stocznia Remontowa Nauta należy do fundusz Mars FIZ, czyli de facto do Państwowej Grupy Zbrojeniowej (która ostatnio sypnęła groszem na wydanie biografii Antoniego Macierewicza). Właśnie ogłosiła, że w połowie roku, po zbudowaniu ostatniego zamówionego statku, zamknie jeden z dwóch filarów swojej działalności – Zakład Nowych Budów.

Stocznia będzie działać już tylko w oparciu o infrastrukturę po Stoczni Gdynia. Zgodnie z planem władz spółki ma się zająć już tylko remontami statków, ewentualnie ich produkcją na potrzeby Marynarki Wojennej. Kilka lat temu deklarowano jednak, że to właśnie produkcja w Zakładzie Nowych Budów jest przyszłością firmy, pisze serwis Trójmiasto.pl.


Seria przykrych wpadek
Problemy stoczni pojawiły się podczas budowy statku naukowo-badawczego "Oceanograf" dla Uniwersytetu Gdańskiego. Okazało się, że jest źle zaprojektowany i trzeba dokonać wielu zmian w jego budowie i wymiarach. Koszty (14 mln zł) musiała ponieść stocznia.

W 2017 roku stoczniowcom udało się utopić w porcie budowany właśnie statek "Hordafor V". W zeszłym roku kolejnym ciosem okazał się poważny pożar w Zakładzie Nowych Budów.
Na dodatek spółka ciągle miała nowych prezesów – tylko od zeszłego roku było ich trzech.

Co dalej? Majątek Zakładu ma być sprzedany lub wydzierżawiony. Czeka na niego kolejka chętnych – prywatnych stoczni, które nieźle sobie radzą na tym rynku.