Tak ratowali, że będą wygaszać. Państwowa stocznia musi zamknąć produkcję statków
Miała być perełką w koronie narodowego przemysłu stoczniowego. Po serii incydentów, zmianach prezesów i w obliczu rosnących długów Nauta zamyka produkcję nowych statków. Na likwidowany zakład już czekają prywatne stocznie.
Stocznia będzie działać już tylko w oparciu o infrastrukturę po Stoczni Gdynia. Zgodnie z planem władz spółki ma się zająć już tylko remontami statków, ewentualnie ich produkcją na potrzeby Marynarki Wojennej. Kilka lat temu deklarowano jednak, że to właśnie produkcja w Zakładzie Nowych Budów jest przyszłością firmy, pisze serwis Trójmiasto.pl.
Seria przykrych wpadek
Problemy stoczni pojawiły się podczas budowy statku naukowo-badawczego "Oceanograf" dla Uniwersytetu Gdańskiego. Okazało się, że jest źle zaprojektowany i trzeba dokonać wielu zmian w jego budowie i wymiarach. Koszty (14 mln zł) musiała ponieść stocznia.
W 2017 roku stoczniowcom udało się utopić w porcie budowany właśnie statek "Hordafor V". W zeszłym roku kolejnym ciosem okazał się poważny pożar w Zakładzie Nowych Budów.
Na dodatek spółka ciągle miała nowych prezesów – tylko od zeszłego roku było ich trzech.
Co dalej? Majątek Zakładu ma być sprzedany lub wydzierżawiony. Czeka na niego kolejka chętnych – prywatnych stoczni, które nieźle sobie radzą na tym rynku.