Brawo Warszawa. W końcu znaleźli świetny sposób na plagę porozrzucanych zielonych hulajnóg

Konrad Bagiński
W ciągu ostatnich tygodni stolicę i duże miasta zalała fala elektrycznych hulajnóg. Kiedy się rozładują, użytkownicy porzucają je dosłownie na środku chodnika czy ścieżki rowerowej. To zagraża pieszym, rowerzystom czy osobom niewidomym i psuje estetykę miasta. Warszawa zarekwirowała więc 83 porzucone hulajnogi i nalicza opłaty za zajęcie pasa drogowego.
Porzucone hulajnogi są zmorą dużych miast, gdzie działa Lime Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Na hulajnogi firmy Lime skarzą się przede wszystkim mieszkańcy. Nikt nie neguje faktu, że to nowatorski i ciekawy sposób przemieszczania się, ale sposób ich parkowania woła o pomstę do nieba. Operator systemu nie kwapił się do rozwiązania problemu porzucanych gdzie bądź maszyn, więc do pracy zabrało się miasto.

– Na razie mamy na stanie 83 hulajnogi. Leżały na chodnikach, a nie wydaliśmy firmie Lime zgody na zajęcie pasa drogowego. Właściciel na nasze wezwanie ich nie usunął, więc zgodnie z przepisami usuwamy je jako mienie porzucone bądź zagrażające bezpieczeństwu. I zgodnie z uchwałą rady miasta naliczamy kary za zajęcie pasa drogowego – mówi Karolina Gałecka, rzeczniczka warszawskiego Zarządu Dróg Miejskich na łamach portalu Wyborcza.pl.


A to wasze?
ZDM nie oddał też firmie Lime zajętych hulajnóg. Powód był prosty: urzędnicy nie dostali dokumentów potwierdzających własność hulajnóg i potwierdzających zarejestrowanie działalności gospodarczej w Polsce.

W regulaminie Lime jest zapis zakazujący poruszania się hulajnogami po chodnikach. Ale to właśnie głównie po nich jeżdżą użytkownicy. A gdy baterie się rozładują, porzucają je. Stąd bierze się plaga zielonych maszyn leżących w bezładzie na chodnikach i ścieżkach rowerowych. Najbardziej zagrażają one rowerzystom, osobom niewidomym oraz słabo widzącym.