To nie my, to było już wcześniej. Ministerstwo usiłuje zbagatelizować spadek liczby sklepów
Ministerstwo Pracy próbuje udowodnić, że zakaz niedzielnego handlu wcale nie spowodował zapaści w branży małych sklepów. Zdaniem urzędników to tylko przedwczesne wnioski wyciągnięte z wyrwanych z kontekstu danych. Resort posługuje się wybranymi wnioskami z różnych badań.
– Spadek liczby sklepów rozpoczął się jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedziele, dlatego nie powinien być traktowany jako efekt zmian przepisów, a raczej jako długofalowa tendencja – czytamy w piśmie MRPiPS.
Resort powołuje się przy tym na różne dane, wybrane dość swobodnie. Urzędnicy piszą na przykład, że dodanie kolejnej niehandlowej niedzieli w miesiącu od nowego roku nie było dla Polaków zaskoczeniem. Taki wniosek wyciągnęli z raportu, w którym 60 proc. ankietowanych przyznało się do tego, że nie wie, kiedy zakaz obowiązuje a kiedy nie.
Sklepy znikają? Znikały już wcześniej
– Spadek liczby sklepów rozpoczął się jeszcze przed wprowadzeniem ograniczenia handlu w niedziele, dlatego nie powinien być traktowany jako efekt zmian przepisów, a raczej jako długofalowa tendencja wynikająca m.in. z koncentracji rynku w branży handlowej, przewagi cenowej większych podmiotów, zmiany wyborów konsumentów, a w konsekwencji spadku rentowności małych sklepów – twierdzi Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Zdaniem Ministerstwa nie można mówić o tym, że zakaz handlu zabija małe sklepy, skoro co roku jest ich o kilkanaście tysięcy mniej i działo się tak już dawno przez wprowadzeniem ograniczeń.
Przypomnijmy, że w założeniu zakaz niedzielnego handlu miał małym sklepom pomóc a nie powodować dalszy spadek ich liczby.