Tylko dwie obietnice wyborcze PiS będą kosztować 30 mld zł. Rachunek za resztę będzie sowity

Patrycja Wszeborowska
Cały program PiS można oszacować na blisko 2 proc. PKB – wylicza „Gazeta Wyborcza”. Rachunek nowych obietnic wyborczych będzie więc wyjątkowo sowity. Jednak trudno się dziwić, w końcu ma się dostać każdemu - od rodziców, po emerytów i młodych ludzi.
Premier Mateusz Morawiecki obiecuje, że pieniądze na realizację swoich obietnic wyborczych PiS weźmie m.in. z walki o jak najlepszy system podatkowy. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
30 mld pochłoną dwie pierwsze obietnice
Trzynastka dla każdego emeryta, czyli podniesienie najniższej emerytury do 1100 zł, to dla budżetu koszt nawet 11 mld zł, jak wylicza „GW”. Nie jest jasne, czy trzynastka będzie przysługiwać również rencistom. Jeśli tak, cała kwota może wzrosnąć.

Z kolei 500+ na pierwsze dziecko, które zgodnie z zapowiedzią będzie obowiązywał od 1 lipca, będzie kosztował od 17 do 19 mld zł ekstra. Jak zauważa dziennik, to oznacza, że sztampowy program socjalny PiS pochłonie łącznie ponad 40 mld zł, co jest równoważne z 1 proc. polskiego PKB (ok. 10 proc. budżetu państwa).


Wychodzi na to, że tylko dwie pierwsze obietnice partii pochłoną ok. 30 mld. Nie wiadomo, ile dokładnie będą kosztować dwie kolejne, czyli przywrócenie połączeń autobusowych w powiatach oraz niepłacenie podatku dochodowego do 26 r.ż.

Konkret został podany tylko odnośnie obniżenia kosztów pracy - jeszcze w tym roku koszty uzyskania przychodu mają zostać podwojone. Obecnie wynoszą one 1335 zł rocznie, co daje pracownikowi na etacie ok. 20 zł miesięcznie.

Skąd PiS weźmie pieniądze?
„Gazeta Wyborcza” podsumowuje, że cały program można wstępnie oszacować na blisko 2 proc. polskiego PKB. – To nie jest dużo. To potwornie dużo – ostrzega dziennik. Po wejściu w życie propozycji PiS deficyt sektora finansów publicznych z zaplanowanych 1,8 proc. PKB, najpewniej wzrośnie do poziomy 3 proc. PKB.

Jak rząd zamierza sfinansować swoje obietnice? Premier Mateusz Morawiecki podczas konwencji PiS zapewniał, że partia doskonale wie, jak „ten ich wielki”, 30-40 miliardowy w skali roku program sfinansować.

– Mogą mówić nam: „skąd weźmiecie na to pieniądze, jak na to zarobicie?” – mówił Morawiecki, sprawnie formułując pytanie, które ciśnie się na usta wielu Polaków. – Poprzez dalszą walkę o jak najlepszy system podatkowy, ale również rozwój gospodarczy, poprzez zmniejszenie biurokracji, zmniejszenie kosztów administracji – zapowiedział.