"Wolontariusze" kierowcami Ubera. Wysłała ich fundacja nadzorowana przez ministerstwo

Mariusz Janik
Niektórzy z kierowców jeżdżących w aplikacji Uber to rzekomi wolontariusze fundacji Incolumis Civis, realizujący kampanię edukacyjną „Bądź bezpieczny na drodze”. Sama fundacja jest nadzorowana przez Ministerstwo Infrastruktury - ustaliła Wyborcza.tech. Urocza konstrukcja pozwala zaoszczędzić na podatkach i daje zarobić wszystkim zainteresowanym. Relatywnie najmniej zyskują sami kierowcy.
Wolontariusze fundacji Incolumis Civis w praktyce są kierowcami pracującymi w aplikacji Uber. Fot. 123rf.com
Osoba zgłaszająca się do Incolumis Civis im. Wilhelma von Strossernhauera otrzymuje do podpisania dwa dokumenty: porozumienie o wykonywaniu świadczeń wolontariackich (wolontariusz będzie otrzymywać „kieszonkowe”) oraz umowę o przekazanie pojazdu samochodowego do nieodpłatnego korzystania. Jedno i drugie jest fikcją, o czym strony umowy – często nie do końca rozumiejący podpisywane dokumenty Ukraińcy – doskonale wiedzą.

Pozory muszą być zachowane, więc kierowcy zobowiązują się do nawiązania „bezpośredniego kontaktu z pieszymi oraz zmotoryzowanymi uczestnikami ruchu drogowego w celu przeprowadzenia rozmowy na temat świadomości człowieka w zakresie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego i przekazania stosownej wiedzy na ten temat”. Ma też prosić o wypełnienie ankiety.


Luka w prawie - i to niejedna
O rozmowach i ankietach nie ma jednak w praktyce mowy. Kierowcy mają wykorzystywać przekazane im auta – Uber potwierdza, że fundacja jest jego partnerem flotowym – minimum 58 godzin tygodniowo. Przy mniejszym zakresie płacą karę, 15 zł za każdą godzinę poniżej progu. Plus kary za ewentualne naruszenie prędkości i brak czystości w aucie oraz „w przypadku konieczności udzielenia informacji organom ścigania lub organom administracji o Wolontariuszu w związku z popełnionym przez niego wykroczeniem lub przestępstwem drogowym”.

Fundacja wykorzystuje szereg luk. – Imigranci zarobkowi, żeby zostać wolontariuszami, nie potrzebują zezwolenia na pracę, fundacja może ich legalnie wykorzystywać – tłumaczy portalowi wyborcza.tech dr Liwiusz Laska z kancelarii LLMS. – Po drugie, fundacja jest tu wehikułem gospodarczym, w którym nikt nie ponosi odpowiedzialności. Nie ma majątku ani udziałów, które można zająć, członkowie zarządu nie ponoszą odpowiedzialności karnej – kwituje.

O ironio, fundacja, która na rozmaite sposoby wykorzystuje luki w prawie i nawet jej patron jest postacią fikcyjną (!), współpracuje z policją i jest objęta nadzorem ministerstwa infrastruktury. Jednocześnie jest partnerem Ubera, Taxify (w skład tej drugiej wchodzą spółki, których prezesem jest Yury Kavalchuk, prezes fundacji Incolumis Civis).