Zarejestrowałem się do "zarabiania na oglądaniu reklam". Tak to wygląda od środka
Zarabianie w internecie zdaniem wielu osób jest bardzo proste - wystarczy zarejestrować się w nowym, rokującym biznesie i już za rok można kupować sobie nowego Bentleya.
Moją uwagę zwrócił dość specyficzny sposób promowania tego typu biznesów, zgodny z biblijną zasadą - kto nie z nami, ten przeciw nam. Masz wątpliwości? To znaczy, że jesteś zbyt głupi, by zrozumieć ten projekt. Osoby weń zaangażowane często udzielają się pod artykułami o platformie, by odbijać zarzuty niedostatecznie przekonanych.
Postanawiam samodzielnie sprawdzić, co i jak na stronie jednego z nich - FutureAdPro. Kiedy wchodzę na witrynę, na dzień dobry otrzymuję alarm od mojego dodatku do przeglądarki - strona określana jest jako niebezpieczna, a w powodach takiej oceny pojawiają się sformułowania "oszustwo", "wprowadzająca w błąd", "nieetyczna". Nie poddaję się jednak i wchodzę dalej.
Reklamy w nieznanym języku? Czemu nie
Rejestracja zajmuje mi chwilę i już mogę oglądać reklamy. Dziennie muszę obejrzeć ich 10. Niektóre z nich są w jakimś azjatyckim języku. Dlaczego miałyby mnie one zainteresować - nie wiem.
Do wyboru same reklamy w nieznanym mi języku•fot FutureAdPro
Klasyczna reklama działa tak, że jakaś firma wynajmuje powierzchnie reklamowe, czyli na przykład miejsce na banner w sieci czy słup ogłoszeniowy i publikuje tam informacje o swoich produktach czy usługach. Następuje przepływ gotówki od firmy do właściciela powierzchni. Czasem po drodze są pośrednicy, ale w tym wywodzie można ich pominąć.
Zamknięty obieg pieniądza
Zysk ten to często jakieś 10-20 proc. wpłaconej kwoty po miesiącu-trzech, w zależności od programu. Mamy do czynienia z zamkniętym obiegiem pieniędzy, który jednocześnie pozwala zwiększyć ilość wpłacanych tam środków. Coś, co na pierwszy rzut oka wydaje się niemożliwe.
Jednak tego typu firmy mają maksymalnie skomplikowany proces opisywania źródeł swoich przychodów, by sprawiać wrażenie, że jest tam coś więcej niż wpłaty użytkowników. Dla przykładu Future Ad Pro chwali się własną kryptowalutą, kontraktami z reklamodawcami, firmą leasingową, sklepem czy siecią kawiarni.
Oficjalnie FutureNet ma stać się konkurentem Facebooka, który będzie dodatkowo dzielił się przychodami z reklam z użytkownikami. Jak na razie nie widać jednak, by portal ten miał w najbliższym czasie osiągnąć swój cel - po prostu większość jego użytkowników wydaje się być zainteresowana jego przychodową stroną, a nie kontaktami z innymi ludźmi.
Niektórzy użytkownicy wykorzystują FutureAdPro do promowania innych, podobnych biznesów•fot. FutureAdPro
UOKiK: To może być piramida
Jak wygląda podział źródeł przychodów pomiędzy uczestników a źródła zewnętrzne, nie wiadomo. Zdaniem UOKiK większość jej przychodów pochodzi od klientów. Serwisami interesuje się również Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
– Obie firmy uzależniają korzyści od tego, że ktoś będzie werbował kolejnych uczestników. System przestanie działać, gdy nie będą do niego przystępowały inne osoby. Zazwyczaj w tego typu schematach pieniądze trafiają głównie do pomysłodawców piramidy – mówi Marek Niechciał, prezes UOKiK cytowany w komunikacie.
FutureAdPro: UOKiK nas nie rozumie
Firma odpowiedziała, że współpracuje z polskimi służbami, by wyjaśnić dokładnie całą sytuację. Jej zdaniem całe postępowanie jest wynikiem niezrozumienia modelu biznesowego firmy przez urzędników.
Ograniczone możliwości wypłat
Część użytkowników boryka się w tej chwili ponadto z problemami z wypłaceniem pieniędzy. Otrzymują oni informacje o konieczności dodatkowej weryfikacji ich kont, a do tego czasu wypłata pieniędzy z programu zostaje wstrzymana.
W październiku ponadto została ograniczona maksymalna wypłata jednorazowa - do maksymalnie tysiąca dolarów. Nie można w tej chwili jednoznacznie twierdzić, że oznacza to jakieś problemy firmy, jednak budzi to coraz większe obawy wśród użytkowników.
Jeśli jednak coś miałoby się stać z firmą odzyskanie pieniędzy będzie bardzo skomplikowane. Zwłaszcza, że wśród punktów skomplikowanego regulaminu znajduje się także ten, że osoba wpłacająca jest świadoma ryzyka i możliwości utraty pieniędzy.
Podobna działalność nie jest w sieci niczym nowym. Zwłaszcza, że założenie takiego biznesu wymaga jedynie ok. pięćdziesięciu tysięcy złotych na start. Za to kupujemy reklamy na początek biznesu i pokazujemy, ile będzie można z nami zarobić.