"Piątka Kaczyńskiego" pochłonie miliony złotych. Ekonomista: Nie wykluczam podatku katastralnego

Arkadiusz Przybysz
Nowy zestaw obietnic PiS będzie nas kosztować rocznie ok. 40 mld zł. Te wydatki z każdym rokiem będą coraz bardziej ciążyć budżetowi. Zdaniem ekonomisty, Marka Zubera, w razie spowolnienia gospodarczego rząd może jeszcze głębiej sięgnąć do naszych kieszeni, np. podatkiem katastralnym.
Wciąż trwają spekulacje, w jaki sposób zostanie sfinansowana "Piątka Kaczyńskiego" Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Trzynasta emerytura, 500 plus na każde dziecko, zwiększenie kwoty wolnej od podatku, a dla osób do 26 roku życia likwidacja PITu w ogóle. Do tego obniżenie najniższej stawki podatkowej i przywrócenie PKSów. Tym wszystkim ma się zająć rząd jeszcze przed eurowyborami.

Część z nich - jak choćby emerytura czy PKSy dostały już odpowiednie ustawy. Jednak nadal nie wiadomo, skąd wezmą się pieniądze na te, jeszcze nieuchwalone. Problem ten ma skutkować niedługą dymisją minister finansów w najbliższym czasie.

Możliwe jednak, że na nowych przepisach stracą na przykład samorządy. Przyczyną są planowane zmiany w PIT. Zerowy podatek dla osób poniżej 26 roku życia, obniżka podstawowej stawki i zwiększenie kosztów uzyskania sprawi, że przychody samorządów spadną.


Rząd wprowadzi kolejne podatki?
Jeśli rząd będzie chciał wszystkie te pomysły utrzymać w kolejnych latach - a już pojawiły się takie zapowiedzi - propozycje te będą coraz bardziej budżetowi ciążyć. Jak mówi ekonomista Marek Zuber w rozmowie z gazetą.pl w momencie spowolnienia gospodarczego może pojawić się konieczność szukania nowych źródeł przychodów.

Jego zdaniem rząd nie będzie chciał się bardziej zadłużać. Oznaczałoby to bowiem konieczność obrania kursu kolizyjnego z Unią Europejską, co niekoniecznie byłoby dla nas korzystne. Stąd prawdopodobnie pojawią się pomysły na wprowadzenie kolejnych podatków.

- Ja sobie wyobrażam na przykład, ze wymyśli się podatek katastralny, czyli od podatek nieruchomości. Ale żeby wszystkich on nie dotknął, a naszych wyborców w szczególności, no to nałożymy go na nieruchomości o wartości powyżej 0,5 mln albo 1 mln zł - mówił Zuber.

Możemy być jednak pewni, że te pomysły nie zostaną wprowadzone przed najbliższymi wyborami. Tego typu propozycja mogłaby znacząco obniżyć szansę PiS na zwycięstwo.