Kioski Orlenu zamiast Ruchu? Trwa walka o dziesiątki milionów złotych

Konrad Bagiński
Los kiosków Ruchu wisi na włosku. Orlen ich nie weźmie, jeśli mali wierzyciele nie umorzą firmie połowy długów. Ale ci nie chcą o tym słyszeć – musieliby zrezygnować z walki o prawie 10 mln zł i zrobić tym samym prezent bogatemu Orlenowi.
Mali wierzyciele Ruchu nie chcą robić prezentu Orlenowi Foto: Wikimedia
Kiedy Ruch, dystrybutor prasy i operator potężnej sieci kiosków, stanął przed wizją bankructwa, na pomoc ruszyły mu państwowe koncerny. To łakomy kąsek dla Orlenu, który mógłby poszerzyć swoje handlowe imperium i wyjść poza stacje benzynowe.

Za restrukturyzacją i ożywieniem spółki jest też Alior. Ten bank jest największym wierzycielem Ruchu. Jeśli firma padnie, Alior straci sporo pieniędzy.

Orlen przyjrzał się już sytuacji w Ruchu i jest gotów przejąć spółkę, ale pod kilkoma poważnymi warunkami. Koncern paliwowy nie chce płacić za wszystkie długi dystrybutora prasy. Jest gotów pomóc, ale tylko wtedy, gdy duzi wierzyciele (powyżej 1 mln zł) umorzą Ruchowi 80 proc. długów, a mali (od 100 tys. zł do 1 mln zł) – połowę.


Zadłużenie Ruchu
Rzeczpospolita pisze, że o ile więksi gracze mogą się pogodzić z odzyskaniem ledwie jednej piątej długów, o tyle mniejsi nie chcą o tym słyszeć. Orlen winny jest tym pierwszym 143 mln, drugim – 19 mln zł. Mali wierzyciele zgodziliby się za to na zamrożenie długów na 2-3 lata w zamian za obligacje firmy.

To bardzo trudna sytuacja dla Ruchu, jeśli na przeszkodzie restrukturyzacji staną nawet drobne przeszkody, postępowanie może się wydłużyć. A kilka miesięcy opóźnienia będzie oznaczało definitywny koniec tej spółki i wyprzedaż resztek jej majątku.