Jeden z największych absurdów powraca. Resort finansów przeprowadził już próbny test przedsiębiorców
O „teście przedsiębiorcy”, czyli bliżej niesprecyzowanej formule sprawdzania przez fiskus, czy osoba prowadząca działalność gospodarczą rzeczywiście prowadzi firmę, usłyszeliśmy kilka tygodni temu z ust jednego z szefów resortu finansów. Potem ministerstwo odcięło się od pomysłu, który zdecydowanie nie przypadł do gustu biznesowi i ekspertom. Nie była to najwyraźniej decyzja definitywna.
Jak pisze portal money.pl, test był już – nomen omen – testowany. Teoretycznie, nie ma się czego obawiać: sito przeszła olbrzymia większość przedsiębiorców (97,3 proc.). Oznaczałoby to, że z 2,8 mln firm w Polsce kłopoty może mieć około 80 tysięcy.
Zależność ekonomiczna i organizacyjna
„Test” sprowadzał się do analizy sytuacji przedsiębiorcy, w próbnym badaniu wytypowano 16 tys. firm. Dane GUS zestawiono z danymi podatkowymi z 2017 r., przyglądając się zależnościom finansowym i organizacyjnym. Jeżeli analitycy natykali się na klienta, który odpowiadał za 75 proc. dochodu – uznawali, że istnieje zależność ekonomiczna. W sytuacjach, gdy klient decydował np. o godzinach pracy samozatrudnionego, uznawano istnienie zależności organizacyjnej.
Z eksperckich wyliczeń wynika ponadto, że test byłby dla budżetu państwa całkiem dobrym interesem: to przewidywane 1,2 mld zł zysków tylko w 2020 r. Wynika to z faktu, że gdyby jakąś część samozatrudnionych uznać za „fałszywych” przedsiębiorców, musieliby się oni rozliczyć według PIT (czyli nierzadko według stawki 32 proc.), a nie liniowej 19-procentowej stawki dla firm.
Resort, dopytywany o wprowadzenie testu przedsiębiorcy, robi unik. – To pomysł, który faktycznie znalazł się w projekcie Wieloletniego Planu Finansowego. Jak cały plan finansowy, będzie jeszcze oceniany w ramach Rady Ministrów, w ramach konsultacji z innymi resortami – cytuje money.pl rzecznika ministerstwa finansów, Pawła Jurka.