Paskudna niespodzianka taniego przewoźnika. Wysadził pasażerów podczas międzylądowania i odleciał bez nich
Podróżni, którzy wypuścili się na wycieczkę z Londynu do Lizbony samolotem linii easyJet, zaliczyli nieprzyjemną przygodę. Ponieważ lądowanie na lotnisku w portugalskiej stolicy okazało się niemożliwe, maszynę przekierowano do Porto. Tam rozegrała się tragikomedia.
Wolne sloty
Po pięciu godzinach oczekiwania coraz bardziej nerwowi pasażerowie dowiedzieli się, że samolot odleciał bez nich. Do Lizbony dotarli z ośmiogodzinnym opóźnieniem, przewiezieni z Porto autobusami.
O ironio, rzeczywiście – poszło o procedury, a nie o niedopatrzenie. Samoloty mogą lądować i startować w oparciu o ściśle ustawiony harmonogram. W niezaplanowanych sytuacjach, jak owo międzylądowanie w Porto, trzeba korzystać z wolnych slotów, czyli tych momentów, w których nie startuje – i nie ląduje – żadna maszyna. W Porto załoga musiała skorzystać z pojawiającego się wolnego slotu, by nie zakłócić pracy całego portu.