Cios w słaby punkt rządu. Strajkujący zablokują realizację programu 500+
Nawet 40 tysięcy pracowników systemu pomocy społecznej może wkrótce dołączyć do strajkujących nauczycieli. Są oni odpowiedzialni za realizację kluczowych wizerunkowo programów społecznych, m.in. 500+. Ich strajk oznaczałby np. rozpatrywanie wniosków z programu 500+ z opóźnieniem, co byłoby szczególnie bolesne w sytuacji, gdy rusza druga faza projektu: wnioski o świadczenie na pierwsze dziecko.
Trudno im się dziwić: pensje w tej części budżetówki są wyjątkowo niskie – według dziennika „Rzeczpospolita”, to 1902 zł netto. – Ten zawód nigdy nie był dowartościowany, a wymagania stawiane kandydatom do tej pracy są ogromne – cytuje dziennik prof. Piotra Brodę-Wysockiego z Instytutu Pracy i Spraw Socjalnych.
Czara goryczy się przelała
– Ale teraz czara goryczy się przelała: tak jak dla nauczycieli tą kroplą było ogłoszenie 500 zł na krowę, dla pracowników socjalnych było nią rozszerzenie 500+ na pierwsze dziecko – dodaje ekspert. Jak podkreśla, w pomocy społecznej dominuje przekonanie, że w Polsce więcej należy się tym, którzy nic nie robią i żyją z zasiłków, niż tym, którzy te pieniądze przyznają.
Co więcej, potencjalny strajk pomocy społecznej nie sprowadza się wyłącznie do walki o wyższe płace. Rząd jedną ręką przyznał fundusze „na pierwsze dziecko”, drugą – obciął finansowanie na obsługę tego programu. Do tego zatrudnieni w pomocy społecznej domagają się też zmiany polityki w tym zakresie, którą można byłoby określić krótko jako „przełożenie akcentów”: z borykania się ze skutkami patologii na zapobieganie patologiom.