Nadzór budowlany zamknął im firmę. Teraz oni chcą zamknąć inspektorom biuro

Mariusz Janik
Dwa tygodnie temu inspektorzy lubelskiego nadzoru budowlanego zamknęli escape room zlokalizowany na tamtejszej starówce. Nie było bezpośredniego zagrożenia, po prostu lokal był wykorzystywany niezgodnie z oficjalnym przeznaczeniem. Ale właściciele pokoju zagadek nie pozostali bezczynni: postanowili odpłacić inspektorom tą samą monetą.
Po tragicznym pożarze w Koszalinie skończyły się dobre czasy escape roomów - teraz wszystkie takie firmy są pod czujnym okiem służb. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta
- Brzydzę się donosicielstwem, ale w tym przypadku odczuwam nieskrywaną przyjemność – relacjonował na profilu na Facebooku współwłaściciel lubelskiego escape roomu, Robert Niedziałek. Wraz z wspólnikiem skierowali do lokalnej straży pożarnej prośbę o kontrolę „ze względu na występujące zagrożenie zdrowia i życia” biura nadzoru. Według nich, inspektorzy pracują w lokalu formalnie będącym mieszkaniem. O sprawie pierwszy napisał "Dziennik Wschodni".

Lawina kontroli po tragedii w Koszalinie
Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego nie jest w stanie potwierdzić, ani zaprzeczyć wersji obu przedsiębiorców. – Nie mamy pojęcia, jaki charakter mają te pomieszczenia. Nie posiadamy takiej wiedzy, proszę pytać o to Urząd Miasta, który jest właścicielem pomieszczeń – powiedział „Dziennikowi Wschodniemu” rzecznik Inspektoratu. Strażacy z kolei potwierdzili, że szykują się do kontroli.


Zamieszania wokół lubelskiego escape roomu zapewne nie dało się uniknąć. Po styczniowej tragedii w Koszalinie, gdzie w pożarze pokoju zagadek zginęło pięć nastolatek, inspektorzy rozmaitych służb nieustannie kontrolują tego typu firmy. Pierwsi do akcji weszli strażacy, którzy w ciągu kilku dni po pożarze sprawdzili kilkaset lokali tego typu. Teraz coraz częściej firmami zajmującymi się takimi rozrywkami interesują się inne służby.