Miłośnicy broni alarmują. Każdy szpieg bez problemu znajdzie polski magazyn uzbrojenia
Chyba nie ma w Polsce drugiej grupy, która tak pilnie śledzi zmiany w prawie, zarówno te dokonane, jak i dopiero projektowane, jak miłośnicy broni. Aktualnie alarmują, że nowe projekty rządu de facto ujawnią lokalizacje wojskowych magazynów broni.
O sprawie donosi znany propagator prawa do posiadania broni, Andrzej Turczyn. Przedstawia się jako prawnik i faktycznie w sprawie ustaw trzyma rękę na pulsie. Zdaniem Turczyna Ministerstwo Spraw Wewnętrznych miałoby prowadzić pełen rejestr całej broni w Polsce – włącznie z uzbrojeniem wojska, policji i wszelkich innych państwowych formacji uzbrojonych.
Dostęp do rejestru mają mieć zarówno przedsiębiorcy handlujący bronią, policja i żandarmeria wojskowa, minister gospodarki, wywiad i kontrwywiad, również wojskowy, ABW, CBA, SOP, Straż Graniczna i skarbówka. Przy tak szerokim zakresie nietrudno więc będzie o jakiś wyciek danych. Jego konsekwencje mogą być bardzo poważne.
W sferze dostępu do broni ciągle toczy się podjazdowa wojenka zwolenników posiadania z urzędami centralnymi. Ci pierwsi chcą maksymalnie rozluźnić kryteria prawa do posiadania i używania pistoletów i karabinów, powołując się choćby na przykład Stanów Zjednoczonych.
Urzędnicy odparowują, że w Polsce jest bezpiecznie, a znikoma liczba przestępstw dokonywanych z użyciem broni to m.in. pokłosie restrykcyjnych przepisów.
Jak dostać pozwolenie na broń? Wbrew pozorom dla kogoś zdeterminowanego nie jest to zadanie trudne•Fot. Rafał Malko / Agencja Gazeta
Ile broni mamy w Polsce?
Na koniec 2018 roku w rękach Polaków – wyjąwszy uzbrojone służby państwowe – było ponad pół miliona sztuk broni. Dokładnie 505 429 "grzmiących kijów". Osób, które miały prawo je posiadać, było zaś 215 602. Wychodzi więc na to, że z dostępem do broni nie jest tak źle, tym bardziej, że liczba sztuk broni wzrosła o 41 661 w stosunku do poprzedniego roku a liczba użytkowników o 9481. Słowem – tylko w zeszłym roku przybyło nam 9,5 tysiąca strzelców i prawie 42 tysiące egzemplarzy broni palnej.
W tej statystyce królują myśliwi, zresztą cała ta branża to wielki biznes. Jest ich prawie 130 tys. i do zwierząt strzelają z ponad 322 tysięcy sztuk broni. Prawie 77 tys. sztuk broni jest używanych do celów sportowych, 41 tys. do ochrony osobistej, a prawie 60 tys. do… celów kolekcjonerskich. Tych ostatnich w ciągu roku przybyło aż 20 tysięcy.
Sporo o polskiej broni można się dowiedzieć analizując statystyki dotyczące tego, ile broni przypada na jednego właściciela. Nie dziwi fakt, że do celów szkoleniowych przypada prawie 6 sztuk broni na jedno pozwolenie. Ale tuż za nimi są rekonstruktorzy (3,75 broni na osobę), kolekcjonerzy (3,28 sztuki), myśliwi (2,52 sztuki), sportowcy (2,49 sztuki). Posiadacz pozwolenia na broń do ochrony osób lub mienia ma średnio 1,11 sztuki broni.
Jak dostać pozwolenie na broń?
Wbrew pozorom dla kogoś zdeterminowanego nie jest to zadanie trudne. Pozwolenie wydaje komendant wojewódzki Policji właściwy ze względu na adres stałego pobytu. Aby otrzymać pozwolenie na broń należy wykazać przyczynę otrzymania tegoż, mieć co najmniej 21 lat, być zdrowym fizycznie i psychicznie, nie być uzależnionym od alkoholu, narkotyków lub leków i nie stanowić zagrożenia dla siebie i otoczenia. Trzeba przynieść zaświadczenia od uprawnionego lekarza i psychologa, resztę sprawdzi policja. Całość postępowania może potrwać kilka miesięcy.
Broń trzeba przechowywać w odpowiednim sejfie albo kasie pancernej, większości nie można nosić ze sobą. Oczywiście rozładowaną broń sportową czy kolekcjonerską możemy zawieźć na strzelnicę, ale to wszystko.
Do celów szkoleniowych przypada prawie 6 sztuk broni na jedno pozwolenie•Fot. Piotr Skórnicki / Agencja Gazeta