Ten raport daje do myślenia. Liczba oszustw kartami płatniczymi w Polsce poszła ostro w górę
Narodowy Bank Polski podał dane dotyczące oszukańczych transakcji kartami płatniczymi. Ich liczba poszła w górę o 20 proc. – z niecałych 60 tysięcy w II poł. 2017 roku do ponad 80 tysięcy w drugiej połowie 2018 roku. Czy mamy się czego obawiać?
Dane od agentów nie obejmują wypłat z bankomatów przy pomocy skradzionych lub skopiowanych razem z PIN-em kart, a także transakcji dokonanych polskimi kartami za granicą. Za to dane banków nie obejmują transakcji bezgotówkowych dokonanych w Polsce, ale przy pomocy kart wydanych w innych krajach (co z kolei podają agenci).
W drugiej połowie 2018 roku niecałe 15 proc. oszukańczych transakcji dokonano kartami zgubionymi, 31 proc. sfałszowanymi a reszta została zaliczona do kategorii „inne”. Obejmuje ona przede wszystkim kradzież numeru karty, a nie karty w jej fizycznej postaci. To najszybciej rozwijająca się kategoria fraudów.
Co ciekawe, ponad 80 proc. operacji miała miejsce poza Polską. W kraju dominowały fraudy przy pomocy kart skradzionych i zgubionych.
Zagrożenia dot. kart płatniczych
Czy jest się czego obawiać? Z jednej strony tak, bo widać, że wzrasta zarówno liczba fraudów, jak i ich wartość – w analizowanych okresach skoczyła ona o 34,5 proc., do poziomu 22,7 mln zł. W większości przypadków wykorzystano karty sfałszowane i robiono poza granicami Polski.
Mimo wszystko oszukańcze transakcje stanowiły zaledwie 0,003 proc. liczby i 0,006 proc. wartości wszystkich transakcji dokonanych kartami płatniczymi. To jeden z najniższych wskaźników w Europie.
Karty płatnicze w Polsce
Polacy są jednocześnie w czołówce narodów używających płatności bezstykowych (tzw. pay pass). Niedługo prawdopodobnie do 100 złotych zostanie podniesiony próg, od którego nie będzie trzeba podawać numeru PIN przy transakcji. Coraz mniej jest też punktów, które nie przyjmują płatności kartą albo żądają (bezprawnie) zrobienia zakupów za jakąś minimalną kwotę.