Wszyscy widzą, że ceny szybko rosną, zaś oficjalna inflacja nie bardzo. Czy to normalne?

Konrad Bagiński
Ceny idą w górę, zaś inflacja ledwo drgnęła. "Przypadek? Nie sądzę!" Nie ma już chyba Polaka, który nie narzekałby na wzrost cen. Szczególnie podrożało jedzenie – są warzywa, za które trzeba zapłacić 5 razy więcej, niż rok wcześniej. A wskaźnik inflacji drgnął ledwo zauważalnie. Wiele osób węszy w tym spisek, ale sytuacja jest w miarę normalna.
Wzrosty cen żywności, w tym spore podwyżki cen np. kapusty, cebuli czy ziemniaków, sprawiają, iż Polacy mają wrażenie, że inflacja jest wyższa niż w rzeczywistości Foto: Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Przypomina za to nieco czasy socjalizmu. Krążyła wtedy anegdota o inflacji: "ceny żywności poszły w górę, ale czołgi staniały – inflacji więc nie ma". Obecnie jest podobnie, statystycznemu Kowalskiemu równie trudno znaleźć coś, co potaniało. Doszło przecież do tego, że ananas jest dziś tańszy od pietruszki.

Mimo wszystko fakty są takie, że na inflację patrzymy poprzez pryzmat cen żywności – bo z nimi stykamy się codziennie, bo je najlepiej znamy.

– Wzrosty cen żywności, w tym spore podwyżki cen np. kapusty, cebuli czy ziemniaków, sprawiają, iż Polacy mają wrażenie, że inflacja jest wyższa niż w rzeczywistości – twierdzi główny ekonomista banku Pekao Marcin Mrowiec, cytowany m.in. przez BusinessInsider.pl. Według niego, żywność może dalej drożeć, co przyczyni się do poczucia, iż inflacja jest wyższa niż podaje GUS.


Czym jest inflacja?
Warto pamiętać, że to wskaźnik, który wylicza się według dość skomplikowanej metodologii i wymaga to mnóstwa danych. Inflacja to spadek siły nabywczej waluty, wiąże się ze wzrostem cen.

Ale nie chodzi tylko o najczęściej przez nas zauważane ceny żywności – mowa o tysiącach różnych produktów. Faktycznie może być więc tak, jak w żarcie – czołgi staniały, więc inflacji nie ma. W rzeczywistości mityczne czołgi nie mają wielkiego wpływu na inflację, ale musimy pamiętać, że wliczają się w nią samochody, elektronika oraz usługi. Fakt, że za cebulę zapłacimy złotówkę więcej, ale za fryzjera tyle samo, co rok wcześniej, oznacza, że wzrost cen jest niewielki.

Wiele osób podejrzewa, że rząd ukrywa prawdziwą inflację. W rzeczywistości byłoby to możliwe, ale bardzo ryzykowne i działające na krótką metę. Główny Urząd Statystyczny musi liczyć inflację według ogólnounijnych zasad. Pod uwagę bierze wirtualny koszyk zakupowy. Jego część to żywność, inna część to np. obuwie i ubrania, jeszcze inna to usługi czy samochody.
Manipulacje są możliwe, ale złamanie unijnej zasady byłoby dla naszego rządu poważnym problemem, podważającym zaufanie do wszystkich podawanych przez Polskę danych.

– Na nasze odczucie zmian cen wpływa to, co często kupujemy i co jest dla nas istotne – powiedział Mrowiec zwracając uwagę na mocny wzrost cen mięsa i warzyw w ostatnich miesiącach. Z przedstawionych przez ekonomistę danych wynika, że ceny żywności wzrosły w styczniu br. o 0,8 proc. rdr, natomiast w maju br. już 5,4 proc. rdr. Warto też pamiętać, że wzrost inflacji jest w pewnym stopniu rekompensowany przez wyższe zarobki.

Mrowiec przypomina, że inflację podbijają także ceny mięsa, zwłaszcza wieprzowego. Wzrost ceny mięsa i warzyw odpowiadał w maju br. za 80 proc. wzrostu cen żywności w koszyku inflacyjnym.