Najpierw chciał jeść bobry, teraz legalizuje bimber. Bo to "element europejskiej kultury"

Konrad Bagiński
Minister Rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski, ma w planach legalizację nalewek, okowit i destylatu. Będzie można je produkować we własnym gospodarstwie na niewielką skalę. Ardanowski nie boi się przy tym promowania bimbrownictwa, bo produkcja ma być droga i ekskluzywna.
Będę dążył do zalegalizowania produkcji w Polsce okowit, nalewek i destylatów, tak jak to ma miejsce w innych krajach - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta
– Będę dążył do zalegalizowania produkcji w Polsce okowit, nalewek i destylatów, tak jak to ma miejsce w innych krajach – powiedział PAP minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, cytowany przez Dziennik.pl. Minister twierdzi, że ma to być w założeniu produkcja na niewielką skalę – tak jak to się dzieje w innych krajach Europy. Argumentuje, że Polacy wyjeżdżając za granicę często przywożą śliwowicę, wiśniówkę czy palinkę.

– Dlaczego w Polsce udajemy, tolerując nielegalną produkcję, że państwo nad tym panuje, że zalegalizowanie tego będzie czymś złym – myślał głośno minister Ardanowski. Dodał, że alkohol jest elementem kultury w Europie i ważnym produktem handlowym.


Plany ministra są dość skomplikowane. Przede wszystkim chce, by taka produkcja była zwolniona z akcyzy i rozmawia o tym z Ministerstwem Finansów. Poza tym – jak twierdzi – nie chodzi o to, by zezwolić na produkcję w każdym gospodarstwie, w piwnicy czy stodole. Rolnik mógłby przygotować zacier i oddać go w zaplombowanych beczkach do destylacji w miejscowej gorzelni, gdzie proces byłby w pełni kontrolowany.

Alkoholizm w Polsce
Jak mówił minister, chęć zalegalizowania produkcji alkoholi w gospodarstwach rolnych napotyka na wiele barier. Najcięższe zarzuty wysuwają organizacje zwalczające alkoholizm, o tym, że taka produkcja będzie "rozpijaniem społeczeństwa i promowaniem alkoholizmu w Polsce". Faktycznie, Polacy piją dużo. Każdego ranka w polskich sklepach kupuje się aż milion tzw. małpek.

– Nie obawiam się zarzutów, że jest to rozpijanie społeczeństwa, bo w ten sposób wyprodukowany alkohol, który będzie ekskluzywny i elitarny, z konieczności będzie musiał być drogi, a więc osoba uzależniona od alkoholu jego nie kupi – powiedział Ardanowski.

Powiedział, że projekt jest dla niego ważny i nie zamierza go odpuścić. Jak ministerstwo zdąży, to może uda się zalegalizować gospodarczą produkcję alkoholu jeszcze przed wyborami, bo prace są zaawansowane.