Twórcy systemu SKOK mogą odejść z polityki. Do ich biznesu dołożyliśmy prawie 5 miliardów

Konrad Bagiński
Grzegorz Bierecki i Janusz Szewczak to znani finansiści Prawa i Sprawiedliwości. Z jednej strony kierują systemem Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych, z drugiej szefują parlamentarnym komisjom finansów. Dzięki temu przez lata mogli dbać o zabezpieczanie swoich interesów. Teraz mogą się pożegnać z polityką.
Jacek Sasin, prominentny działacz PiS i – jak określają go dziennikarze – stały bywalec imprez organizowanych przez SKOK Wołomin oraz Grzegorz Bierecki i Janusz Szewczak Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
Tezę o odejściu Biereckiego i Szewczaka z polityki stawiają w Gazecie Wyborczej Wojciech Czuchnowski i Małgorzata Kolińska-Dąbrowska. Obaj politycy nie zaprzeczyli.

Kim są Bierecki i Szewczak?
Grzegorz Bierecki, przyjaciel obecnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, jest senatorem, w latach 1992–2012 był prezesem Krajowej Spółdzielczej Kasy Oszczędnościowo-Kredytowej (SKOK) w Sopocie, w okresie 2012–14 pełnił funkcję przewodniczącego jej Rady Nadzorczej.

To on stworzył system SKOK-ów i dba o jego interesy w Senacie jako przewodniczący komisji finansów. Z kolei poseł Janusz Szewczak to główny ekonomista Kas i przewodniczący sejmowej komisji finansów.


Jednak dbanie o SKOK-i idzie im bardzo słabo. Cały system jest w głębokiej zapaści, 22 SKOK-i już upadły. Ich ratowanie pochłonęło nawet 4,9 mld złotych z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Mimo wszystko próbują – ostatnio w parlamencie procedowana jest tzw. ustawa antylichwiarska, znacznie ścinająca dopuszczalne oprocentowanie i koszty pożyczek pozabankowych. Sprawi, że biznes stanie się praktycznie nieopłacalny, ale dziwnym trafem nowe prawo ma nie dotyczyć SKOK-ów. Jeśli ustawa przejdzie w obecnej formie, SKOK-i mogą na tym sporo zyskać.

Obaj walczyli też o to, by Kasy nie musiały oddawać 300 mln zł Bankowemu Funduszowi Gwarancyjnemu. Najaktywniejszy w tych działaniach był Janusz Szewczak, w sprawie przewija się też nazwisko Jacka Sasina, prominentnego działacza PiS i – jak określają go dziennikarze – stałego bywalca imprez organizowanych przez SKOK Wołomin.

Ostatnio pojawiły się pogłoski o tym, że w obozie władzy toczy się cicha wojna o nadzór nad SKOK-ami.

Oczywiste jest, że po jednej stronie jest sam Bierecki, trzymający ten system w garści i wspiera go Ziobro. Z drugiej jednak strony pieczę nad SKOK-ami chciałby mieć też premier Morawiecki. Wolałby, by nadzorowali go ludzie ze sfery stricte finansowej, a nie osoby z cienia.