Drukarz z Łodzi był bohaterem, ale Empik cenzuruje Gazetę Polską? Samozaoranie prawicy

Konrad Bagiński
Kiedy rzeczniczka Empiku potwierdziła, że w salonach tej firmy nie będzie dystrybuowane wydanie Gazety Polskiej z homofoniczną naklejką („Strefa wolna od LGBT”), w mediach społecznościowych zawrzało. Że cenzura, że wolność słowa. Tymczasem prawda jest taka, że to działanie absolutnie zgodne z prawem, co potwierdził zresztą Trybunał Konstytucyjny na wyraźne życzenie tzw. prawicy.
Jeśli Empik uzna, że obsługiwanie Tomasza Sakiewicza jest niezgodne z ich sumieniem, to pracownicy firmy nie sprzedadzą mu nawet paczki gum do żucia. Fot. Jedrzej Nowicki / Agencja Gazeta
Drukarz z Łodzi
Chodzi oczywiście o sprawę słynnego drukarza z Łodzi, który kilka lat temu odmówił wydrukowania plakatów dla Fundacji LGBT Business Forum w Warszawie. Żeby było jasne – Fundacja chciała zamówić roll-upa, czyli rozwijany stojak reklamowy ze swoim logo i nazwą.

Drukarz, Adam J., odpisał w mailu, że odmawia wykonania roll-upa z otrzymanej grafiki. "Nie przyczyniamy się do promocji ruchów LGBT naszą pracą" – dodał, by być dobrze zrozumianym. Fundacji się to nie spodobało i poszła do sądu. Sprawa przeszła wiele instancji, w końcu trafiła do Trybunału Konstytucyjnego.


Ta instytucja, pod światłym przewodnictwem Julii Przyłębskiej, nowej przyjaciółki Jarosława Kaczyńskiego, uznała, że przepis, z którego został skazany Adam J., jest niekonstytucyjny. I już wtedy było jasne, że to wyrok przełomowy, bo otwiera przed nami zupełnie nowe możliwości, absolutnie nieprzewidywalne i kompletnie absurdalne.

Okazało się, że zgodnie z prawem można odmówić obsługi uczestnikom marszu równości, ale równie dobrze wyprosić panów w koszulkach z narodowym godłem i napisami w stylu „Precz z lewakami”. Fryzjer mógłby nie obsługiwać blondynek, stomatolog wyrzucić z gabinetu osobę w sandałach, a stacja benzynowa przepędzać rowerzystów przyjeżdżających po coś do picia. Dlaczego? Bo tak, bo klauzula sumienia. Homofobiczne naklejki w Gazecie Polskiej
O tym, że jest to ostrze obosieczne, przekonuje się właśnie as prawackiej publicystyki, niedościgły wzór smoleńskiego biznesmena, Tomasz Sakiewicz. Do swojej czołowej publikacji postanowił dodać naklejkę "Strefa wolna od LGBT".

Co ciekawe, wzorował się tu na islamskich fundamentalistach. Sakiewicz już wcześniej dodawał do swoich gazet ciekawe gadżety, choćby słynne biało-czerwone pelerynki, w jakich na górę Koziarz wdrapali się (lub – wedle złych języków i ludzkich pomówień – wjechali) prezes Jarosław Kaczyński i Joachim Brudziński.

Kiedy Empik ogłosił, że w punktach tej firmy gazeta z homofobiczną naklejką nie będzie sprzedawana, po prawej stronie podniosła się wrzawa. Że to cenzura, że mamy przecież wolność słowa.
Tomasza Sakiewicza, dziennikarski piewca "dobrej zmiany”, naczelny Gazety Polskiej, która zamierza dodawać do wydania homofobiczne naklejki.Foto: Sebastian Adamus / Agencja Gazeta
Sęk w tym, że Empik nie zamierza cenzurować periodyku Sakiewicza. Po prostu nie chce go sprzedawać – i jak potwierdził Trybunał Konstytucyjny – ma do tego pełne prawo. Tak samo zresztą zrobił Lotos, który zdecydował, że na jego stacjach benzynowych nie będą sprzedawane antysemickie pisemka Leszka Bubla. To samo zrobiła wcześniej Poczta Polska. Każdy sprzedawca ma przecież prawo wyboru tego, co będzie sprzedawał, za ile i komu – tak stwierdził Trybunał Konstytucyjny. I nie pomogą w tym pełne pasji oświadczenia Centrum Monitoringu Wolności Prasy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Nawiasem mówiąc, SDP już dawno stało się organizacją typowo prorządową, zdominowaną przez osoby nie cieszące się w środowisku opinią obiektywnych.

Co to jest klauzula sumienia?
Do niedawna to pojęcie było znane w świecie medycznym. Część lekarzy nie chciała i nie chce uczestniczyć w pewnego rodzaju zabiegach, które niekoniecznie są zgodne z ich światopoglądem.

Chodzi przede wszystkim o przerywanie ciąży, zabiegi zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) czy przepisywanie środków antykoncepcyjnych. W przypadku lekarzy, ale i farmaceutów, klauzula sumienia jest dość precyzyjnie opisana. Nie działa w przypadku ratowania życia, osoba odmawiająca świadczenia musi wskazać alternatywę, czyli inne miejsce, gdzie usługa zostanie zrealizowana.

Ważnym aspektem sprawy jest też wyraźny zakaz uzależniania świadczenia od rasy, światopoglądu czy wyznania pacjenta. W medycynie lekarz i farmaceuta nie mogą odmówić legalnego świadczenia na przykład osobie homoseksualnej, czarnoskórej. Tak samo musi być potraktowany człowiek w koszulce z tęczą, jak osoba z wytatuowaną na czole swastyką.

Bardzo podobne przepisy działają w większości krajów europejskich. Lekarz może odmówić uczestniczenia z kontrowersyjnych zabiegach w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech czy Hiszpanii. Prawie tak samo jest w USA. W każdym z tych krajów przepisy dotyczą wąskiego katalogu ściśle określonych zabiegów i usług.

Najczęściej nie wlicza się do nich antykoncepcja i praktycznie nie dotyczą farmaceutów. Nie do pomyślenia jest, by aptekarz odmówił sprzedaży na przykład środków antykoncepcyjnych. Choćby dlatego, że przepisuje je lekarz, po zapoznaniu się ze stanem zdrowia pacjenta i w określonym celu. U nas część farmaceutów uważa, że może ich nie sprzedawać i walczy o odpowiednie zapisy w ustawach.

Klauzula sumienia w handlu
Ale do zwykłego handlu i usług klauzula sumienia weszła dopiero przy okazji wyroku TK w sprawie drukarza z Łodzi. Na razie poskutkowała mnóstwem dowcipów. Można przecież wyobrazić sobie niepijącego barmana, który będzie odmawiał sprzedaży alkoholu klientom. Jeśli w supermarketowej kasie zasiądzie muzułmanin, będzie mógł odsunąć z naszych zakupów wieprzowe kiełbaski albo schabowe. I to jest zgodne z prawem, bo TK uznał za niezgodny z Konstytucją pewien zapis w kodeksie wykroczeń (art. 138 ustawy z dnia 20 maja 1971 r. – Kodeks wykroczeń; Dz. U. z 2019 r. poz. 821). Przepis ten brzmi "Kto, zajmując się zawodowo świadczeniem usług, żąda i pobiera za świadczenie zapłatę wyższą od obowiązującej albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany, podlega karze grzywny." Wedle Trybunału słowa "albo umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia świadczenia, do którego jest obowiązany", są niezgodne z ustawą zasadniczą i po prostu nie obowiązują.

Dlatego wszelkie narzekanie na to, że ktoś nie chce sprzedawać jakiejś gazety, jest bezpodstawne. A prawacy tym samym wpadli we własne sidła, bo jeśli Empik uzna, że obsługiwanie Tomasza Sakiewicza jest niezgodne z ich sumieniem, to pracownicy firmy nie sprzedadzą mu nawet paczki gum do żucia.