Ta kwota wielu się nie spodoba. Wiemy, ile dane Polaków są warte dla internetowych gigantów

Konrad Siwik
Informacje o użytkownikach internetowych gigantów to cenny towar, ale nie w przypadku Polaków. Firmy takie jak Google czy Facebook są w stanie zapłacić 200 dolarów za użytkownika z zachodu. Natomiast za Polaka nędzne 40 zł.
Polacy dla internetowych gigantów takich jak Google czy Facebook są warci tylko 40 zł. Fot. 123rf.com
– Szacujemy, że internetowe koncerny zarobiły średnio 202 dol. na amerykańskim internaucie i jego danych osobistych. Wierzymy, że to konserwatywny szacunek – napisał Robert J. Shapiro, m.in. były główny doradca ekonomiczny w kampanii prezydenckiej Billa Clintona, cytowany przez "Rzeczpospolitą".

Usługi społecznościowe wcale nie takie darmowe
To tylko pozory, że usługi takie jak YouTube, Instagram czy Gmail są darmowe. W rzeczywistości za ich miliardami stoją użytkownicy. Składają się na nie opłata świadoma i nieświadoma związane z reklamami.

O ile w pierwszym przypadku możemy je ignorować, ponieważ są one na tyle bezpośrednie, że nie sposób ich nie zauważyć, to podczas ich przeglądania poprzez „ciasteczka” udostępniamy narzędziom analitycznym firm ogromne ilości danych. A to już wiąże się z opłatą nieświadomą.


Gorzej jeśli klikniemy w jedną z reklam, o których pisaliśmy w maju w INNPoland.pl. Obiecują wygraną nowego smartfonu, ale w rzeczywistości mogą pozbawić cię nawet kilkuset złotych.

Polacy są tanim towarem dla internetowych gigantów
Wartość informacji o polskich użytkownikach jest niższa niż na bogatszych rynkach. Wycena rynku reklam online w Polsce to około 4,5 mld zł przy 28 mln internautów. Wynika z tego, że wartość reklamowa Polaka to około 160 zł rocznie.

Biorąc pod uwagę to, że dane stanowią około 25 proc. całej wartości, to wycena użytkownika na naszym podwórku wyniesie zaledwie jakieś 40 zł.

Google i Facebook wiedzą, kto wchodzi na strony pornograficzne
Choć świadomość tego, że odwiedzający strony pornograficzne są śledzeni, ma wielu, to większość nie zdaje sobie sprawy z tego, co się dzieje z danymi takich osób i czy można je powiązać z tożsamością. Najnowsze badania wykazały, że można. I że mogą robić to m.in. Google oraz Facebook.

Okazało się, że spośród 22 484 stron pornograficznych, aż 93 proc. przesyła dane swoich użytkowników osobom trzecim, niezależnie od włączenia trybu „incognito” w przeglądarce. Co więcej, 45 proc. z nich zdradza dodatkowo rodzaj oglądanych na stronie treści, ujawniając czyjeś preferencje seksualne.