Ogromne kary za nieudolną segregację śmieci. W sumie ponad 200 mln złotych

Konrad Siwik
Recykling do 2020 roku powinien wynosić co najmniej 50 proc. Jednak już teraz wiadomo, że sporo gmin ma z tym ogromny problem i nie zanosi się na to, że sobie poradzą z tą stertą śmieci. To wiąże się z karą szacowaną na postawie sprawozdań samorządów i nowego algorytmu, który będzie stosowała UE. Suma kar dla największych miast może wynieść nawet 211 mln zł.
Polacy nie potrafią segregować śmieci. Zapłacą za to ogromne kary. Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta
To suma uwzględniająca 16 największych miast, o których pisze Dziennik Gazeta Prawna. Portal wylicza przy tym Warszawę – 60 mln zł, Wrocław – 22 mln zł i Kraków – 20 mln zł. Dane do wyliczeń pozyskano z 16 urzędów miejskich za 2018 r. Dotyczą one średniego wzrostu ilości odpadów i szacunkowej ilości odpadów do recyklingu z ostatnich trzech lat, wraz z prognozowanym wzrostem do 2020 r.

Obecne tempo poprawiania zbiórki odpadów to gwarancja kar w przyszłości. Do tej pory osiągnęliśmy zaledwie 29 z koniecznych 50 proc. Każda tona odpadów, które nie trafią do recyklingu, będzie kosztować podatników 270 zł.


W jaki sposób wyliczany jest stopień segregacji?
Paweł Głuszyński z Towarzystwa na Rzecz Ziemi wytłumaczył na przykładzie Warszawy na antenie radia RDC, jak dotychczas liczono stopień segregacji. – Dotychczas brano pod uwagę cztery materiały: papier, tworzywa sztuczne, metale i szkło, w stosunku do liczby mieszkańców zameldowanych i tych, którzy złożyli deklaracje – powiedział.

W ten sposób Warszawa mogła się chwalić tym, że selektywnie zbiera 35-40 proc. odpadów. Jeśli to samo policzy się według nowych wzorów, może się okazać, że ledwie dobija do 20 procent. Do ustawowego poziomu brakuje więc 30 proc. To może kosztować nawet ok. 60 mln kary w przyszłym roku. Według ekspertów 50-procentowy poziom recyklingu polskie miasta osiągną dopiero za osiem lat.

Ustawa weszła, za śmieci zapłacimy dwa razy więcej
Zapłacimy 2 razy więcej za wywóz niesegregowanych śmieci. Pod koniec maja pisaliśmy, że rząd przyjął nowelizację ustawy śmieciowej, która wprowadza dla wszystkich Polaków obowiązek segregacji odpadów i pomoże w realizacji unijnych wymogów.

Z segregowaniem śmieci przez Polaków nie jest dobrze. Jak wynika z zeszłorocznego badania przeprowadzonego przez Kantar TNS na zlecenie fundacji ProKarton, aż 40 proc. rodaków przyznaje się, że nie segreguje odpadów. Nowe przepisy mają zatem Polaków do tego niejako „zmusić”.

Nowe prawo o segregacji śmieci można ominąć
Całkiem łatwo – udowadniają przedstawiciele samorządów. To oni będą najbliżej śmieci, o wiele dalej jest do nich z ministerialnych gabinetów. Dopatrzyli się, że z obowiązku segregacji można się całkiem łatwo wypisać.

W założeniu chodzi o nałożenie na wszystkich obowiązku sortowania odpadów na konkretne frakcje. Obecnie z segregacji można się po prostu wypisać. Oczywiście odbiór pomieszanych śmieci jest droższy, ale możliwy. Nowe przepisy mają to uniemożliwić, ale samorządowcy alarmują, że to fikcja.

W ustawie jest bowiem furtka dla właścicieli nieruchomości niezamieszkanych – a za takie uważa się na przykład biurowce, hotele, restauracje czy sklepy. Okazuje się, że takie przedsiębiorstwa będą mogły zrezygnować z korzystania z usług komunalnych i same sobie zorganizować wywóz śmieci.