Szef rządowej ochrony zrezygnował... z rządowej ochrony. „Wystawia jej fatalną opinię”
Mariusz Kamiński to minister koordynator służb specjalnych oraz - od niedawna, bo od zeszłego tygodnia - minister spraw wewnętrznych. Jako szefowi MSWiA przysługuje mu ochrona Służby Ochrony Państwa, którą jednocześnie nadzoruje. Tymczasem Kamiński z niej zrezygnował.
O kuriozalnej sytuacji dowiedziała się „Rzeczpospolita”. Okazuje się, że Mariusz Kamiński, który przewodniczy Służbie Ochrony Państwa (SOP), zrezygnował z jej usług jako minister spraw wewnętrznych.
– Jeśli SOP podlega Kamińskiemu, a on jej nie ufa, to wystawia jej fatalną opinię – mówi gazecie anonimowy funkcjonariusz tej służby.
Inni pracownicy SOP nie chcą odbierać decyzji swojego szefa jako afront. Wspominają, że w końcu jest wolnym człowiekiem, a oni i tak mają sporo pracy. Tymczasem w opozycji do doniesień prosto ze Służby, biuro prasowe MSWiA upiera się, że minister Kamiński podlega ochronie funkcjonariuszy SOP.
Rządowe bezpieczeństwo
W zeszłym roku wielu pracowników SOP-u odeszło z służby, o czym pisaliśmy w INNPoland.pl. Powodem były obcięte pensje po przemianowaniu formacji z BOR-u. Oprócz tego SOP-owcy stracili prawo do ekwiwalentów pieniężnych za mieszkanie, w zamian dostali za to... nowe obowiązki.
Kamiński nie był pierwszym, który podjął decyzję o rezygnacji z usług SOP. Zrobiła to również Beata Szydło, lecz jej motywacja była inna. W przeciwieństwie do ministra MSWiA, była premier z rządowej ochrony chciała korzystać nawet wtedy, gdy już jej nie przysługiwało.
Jak tłumaczyła, przedłużyła sobie ochronę, gdyż otrzymywała groźby karalne, o czym pisał Rafał Badowski w naTemat.pl. Ostatecznie zrezygnowała z usług funkcjonariuszy pod wpływem presji internautów i „politycznych ataków opozycji”.