Większość z nas odczuwa skutki wzrostu cen żywności. Susza uderza w nasze finanse

Katarzyna Florencka
Ceny jedzenia szybują w górę - tylko w lipcu wzrosły one o ponad 7 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem. Nic więc dziwnego, że zaczynają one negatywnie wpływać na stan portfeli Polaków. Z badania SW Research wynika, żę wzrost cen żywności w ostatnich miesiącach odczuło aż 82,1 proc. z nas.
Aż 82,1 proc. z nas odczuwa skutki wzrostu cen żywności w ostatnim czasie. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta
Uczestnicy sondażu przeprowadzonego przez SW Research dla serwisu rp.pl zostali zapytani o to, czy w ciągu ostatnich sześciu miesięcy odczuli wzrost cen żywności.

Okazało się, że jedynie 11,8 proc. ankietowanych była w stanie odpowiedzieć na to pytanie negatywnie. Przeważający odsetek badanych osób - 82,1 proc. - odczuło wpływ wyższych cen jedzenia na swoje finanse. 6,1 proc. nie miało w tej kwestii zdania.

Jak informuje Piotr Zimolzak z SW Research, wzrost cen najczęściej zauważały osoby powyżej 50 roku życia (87 proc. z nich) i pomiędzy 25 a 34 rokiem życia (83 proc.). Co nie dziwi, najbardziej wysoki koszt żywności odczuwają osoby zarabiające mniej: od tysiąca zł do 3 tys. zł.


Jedzenie jest coraz droższe
Z danych GUS wynika, że żywność podrożała w lipcu o 7,3 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem, co pokazują badania Głównego Urzędu Statystycznego. Jeszcze w czerwcu wzrost ten wynosił 6,2 proc.

Tok FM podawało, że z powodu suszy warzywa podrożały o ponad 32 proc. Kojarzona raczej z niską ceną biała kapusta podrożała aż pięciokrotnie. Ziemniaki w porównaniu z rokiem 2018 podrożały o 94 proc.

Co z tą inflacją?
Nieścisłości w sposobie podawania informacji dotyczących inflacji przez Główny Urząd Statystyczny dostrzegają zarówno eksperci i zwykli obywatele. Ceny idą w górę, zaś inflacja ledwo drgnęła. Wiele osób podejrzewa, że rząd może ukrywać prawdziwą inflację. Poseł opozycji Krzysztof Brejza sugerował ostatnio, że GUS zmienił sposób liczenia inflacji.

W teorii ukrywanie inflacji byłoby to możliwe, ale bardzo ryzykowne i działające na krótką metę - GUS musi bowiem liczyć inflację według ogólnounijnych zasad.