
"Słyszeliśmy, że Nowy Jork potrzebuje jajek" – taką wiadomość opublikowali na swoim Instagramie The Ordinary, marka kosmetyków wegańskich na każdą kieszeń.
Na zdjęciu: karton z tuzinem jajek i logo firmy. Cena? 3,37 dolarów (ok. 13 złotych). W supermarketach tak samo wypełniona wytłaczanka kosztuje ok. 10 dolarów.
Producent kosmetyków sprzedaje jajka od kury
"Bez zbędnych ozdóbek, tylko jajka. Póki starczą zapasy" – informuje The Ordinary, prezentując "The Ordinary Eggs", czyli po naszemu: Zwykłe Jajka. I nie są to kosmetyczne jajka do pielęgnacji ani opakowania wielkanocne, ale takie normalne, od kury nioski.
Za oceanem, przy wyśrubowanych cenach jajek wywołanych epidemią ptasiej grypy, oferta stała się hitem (ponad 100 tys. wyświetleń w dwa dni) i wywołała sporą dyskusję.
Niektórzy krytykują działanie firmy, że jest tylko PR-owym wybrykiem. Przy modzie na przekorny marketing takie reakcje nie dziwią, ale takie rozwiązania podbijają serca wielu. Jednocześnie może być odebrany jako w bardzo złym guście, gdy wykona się go w kryzysowej dla klientów sytuacji.
Zobacz także
Krytyka The Ordinary
Innego zdania jest dziennikarka Scarlett Newman, punktująca, że ograniczona podaż nie pomoże w biedniejszych dzielnicach Nowego Jorku. A gdyby marka faktycznie chciała pomóc, mogłaby zaoferować te jajka w potrzebujących regionach.
Takie zachowanie ma nie pasować też do dotychczasowego profilu firmy, nastawionego na minimalizm i produkty, które nie były testowane na zwierzętach.
"Jeśli to cię złości, to sprawdź co z twoją głową" – pisze jeden z użytkowników pochwalających pomysł.
The Ordinary zasłynęli przede wszystkim jako producent niedrogich wegańskich produktów dermatologicznych, nawet w cenach poniżej 10 dolarów. Ich branding i koszty produkcji są minimalne. Walczą o utrzymanie niskich cen produktów na rynku, uznawanym za przewartościowany.