Premier obiecał nam wprowadzenie podatku cyfrowego. A Pence'owi coś dokładnie odwrotnego

Konrad Bagiński
Stany Zjednoczone "z głęboką wdzięcznością przyjęły odrzucenie" przez Polskę propozycji podatku od usług cyfrowych, "które utrudniły wymianę handlową pomiędzy naszymi krajami" – powiedział przed wylotem z Warszawy wiceprezydent USA, Mike Pence. To dziwne, bo przecież rząd ponoć pracuje nad jego wprowadzeniem a Morawiecki utyskuje na kraje, które ociągają się w pracach nad stworzeniem tej daniny.
Czy Morawiecki obiecał Pence'owi rezygnację z podatku cyfrowego? Organom UE mówi coś innego Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Po słowach amerykańskiego wiceprezydenta pytań w sprawie podatku cyfrowego jest wiele. Więcej niż odpowiedzi. Sam projekt opodatkowania amerykańskich gigantów internetowych nie jest nowy. Już od wielu miesięcy na unijnym forum toczą się dyskusje nad tym, jak zmusić firmy do płacenia podatków na Starym Kontynencie.

Podatek cyfrowy to dodatkowa danina, która miałaby objąć największe firmy technologiczne. Jest on potocznie zwany podatkiem GAFA (nazwa od pierwszych liter nazw spółek: Google, Amazon, Facebook, Apple) przyjęła Francja.

W marcu premier Morawiecki był pewny tego, że podatek powinien obowiązywać w Polsce.


– Jeżeli ktoś w naszym pięknym kraju sprzedaje swoje produkty, usługi, to niech płaci od tego podatki, a nie rozlicza się minimalną, czasami mikroskopijną stawką – mówił Morawiecki.

Niedługo później podatek cyfrowy został zapisany w Aktualizacji Programu Konwergencji (APK), z założeniem, że w 2020 roku przyniesie do budżetu ponad 217 mln złotych. Potem został wpisany do założeń przyszłorocznego budżetu. I znajduje się tam do dziś – w każdym dokumencie rządowym dotyczącym budżetu na 2020 rok znajdują się zapisy dotyczące "opodatkowania przedsiębiorstw cyfrowych".

Co więcej, unijne organy pracują nad wspólnym europejskim podatkiem GAFA, by uniknąć nieporozumień i podwójnego opodatkowania tych firm. Niedawno premier Morawiecki mówił o tym, że takie rozwiązanie jest bardzo potrzebne, w przeciwnym razie państwa członkowskie – w tym Polska – będą musiały wprowadzać własne wersje podatku cyfrowego. Wyrażał też niezadowolenie z faktu, że niektóre państwa ociągają się z jego uchwaleniem.

Projekt dyrektywy KE zakłada ustanowienie wspólnego systemu podatku od usług cyfrowych (DST) pobieranego od przychodów wynikających ze świadczenia niektórych usług cyfrowych. W projekcie jest mowa o stawce podatku DST w wysokości 3 proc.

Za co więc Mike Pence dziękował w Warszawie? Jeśli wierzyć wiceprezydentowi USA – a powinien on być osobą dość dobrze poinformowaną – Polska zrezygnowała z wprowadzania podatku od biznesów internetowych, chociaż w rządowych dokumentach jest zapisane co innego. Polska również na unijnym forum zapewnia o toczących się pracach nad taką daniną. Wygląda więc na to, że albo ktoś się przejęzyczył, albo ktoś inny nie mówi nam prawdy.