Polacy kupują coraz więcej wódki. Eksperci wskazują główne przyczyny
Dzięki temu, że ceny wódki nie rosną, a zasoby pieniężne rodaków tak - między innymi dzięki 500 plus - mocny trunek w ekspresowym tempie wraca do łask. Dynamika jego sprzedaży pikuje w porównaniu z poprzednim rokiem.
Moda na wódkę wraca, zauważa „Dziennik Gazeta Prawna”. Już drugi rok z rzędu sprzedaż napojów spirytusowych rośnie, jednak w tym roku wręcz pikuje. W 2019 roku Polacy wypili już ponad 143 mln litrów napojów spirytusowych, czyli o 6,7 proc. więcej niż w całym ubiegłym roku, jak wynika z danych Nielsen Polska.
Najprężniej rośnie popyt na wódkę, choć jeszcze w zeszłym roku jej sprzedaż spadała. Od stycznia do czerwca Polacy kupili 122,9 mln litrów wódki, łącznie wydając ponad 5,86 mld zł. To wzrost względem ubiegłego roku kolejno o 5,3 proc. i 7 proc. Najszybciej rosnącą kategorią są wódki premium.
– Nie bójmy się mówić o tym, że to może być efekt 500 plus. Gdy gospodarstwa domowe zaspokoiły potrzeby związane z poprawą standardu życia, wydają na konsumpcję, w tym na używki – zauważa w rozmowie z dziennikiem Krzysztof Brzózka, były szef PARPA.
– Z licznych badań wynika, że spożycie mocnych trunków najszybciej rośnie w gronie kobiet. A to one w największym stopniu gospodarują 500 plus – dodaje Artur Bartoszewicz z Kolegium Analiz Ekonomicznych SGH, podkreślając jednocześnie, że rząd daje przyzwolenie na wydawanie 500 plus na dowolny cel.
Większa zasobność portfeli Polaków spowodowana również wyższymi zarobkami jest upatrywana jako kolejna z przyczyn wzrostu popularności mocnych trunków. Wzrostowi sprzedaży sprzyjają też tzw. „małpki”, czyli mocny alkohol w niewielkich butelkach.
Więcej wódki, więcej wypadków
Wzrost sprzedaży mocnych alkoholi, oznacza większą konsumpcję. Tymczasem według policyjnych danych, jak zauważył dziennikarz Tomasz Smokowski na Twitterze, w ciągu ostatnich 76 dni zatrzymano w Polsce 18 312 nietrzeźwych kierowców.
Błażej Gawroński, dyrektor Miejskiego Zespołu Terapii Uzależnień w Olsztynie, który prowadzi spotkania z kierowcami przyłapanymi na nietrzeźwej jeździe, w rozmowie z portalem naTemat.pl zauważył, że wymówek, usprawiedliwiających prowadzenie po spożyciu alkoholu, jest całe mnóstwo.
– W sezonie zimowym kierowcy często podkreślają, że używają spryskiwaczy. Przekonują sąd, że przecież skoro jadą cztery godziny i psikają tym płynem, to przecież mogą mieć 1,5 promila. Jeden z mężczyzn twierdził, że bolał go brzuch, więc kupił i wypił Amol. Kiedy sędzia zapytał, ile tego wypił, ten odpowiedział, że sześć takich flaszeczek – wspominał.