Obietnice PiS i KO są niebezpieczne dla polskiej gospodarki. Wyborcy stracą tak czy siak

Patrycja Wszeborowska
Prawo i Sprawiedliwość oraz Koalicja Obywatelska przerzucają się obietnicami przedwyborczymi. Gdy KO zagwarantowała wyborcom 13. emeryturę na stałe, PiS zaczął kusić swój elektorat 14. emeryturą od 2021 roku. Obie partie obiecują niższe podatki i składki na ZUS przy jednoczesnym wzrośnie wynagrodzenia. Łańcuszek obietnic może i brzmi ładnie, jednak może się skończyć tragicznie dla polskiej gospodarki, ostrzegają eksperci.
Zarówno obietnice PiS, jak i KO są niebezpieczne dla polskiej gospodarki. Fot. Dawid Żuchowicz / Jan Rusek / Agencja Gazeta
Rozdawnictwo podczas spowolnienia
Jak zauważa „Rzeczpospolita”, tegoroczna zintensyfikowana kampania wyborcza jest paradoksalnie złą wiadomością dla wyborców. Aby zjednać sobie głosujących, obie partie przerzucają się obietnicami. A że PiS już wcześniej wykazał się szczodrością, szczególnie w sferze socjalnej, zaś PO w razie wygranej chce ciągnąć szczodrą politykę obecnych włodarzy, można się spodziewać intensywnego wydawania pieniędzy w okresie spowolnienia gospodarczego.

Obietnice wyższej płacy minimalnej – prezes PiS Jarosław Kaczyński obiecał wyborcom aż 4 tys. zł brutto w 2023 roku – to zła wiadomość dla pracodawców, bo to po ich stronie będzie leżało spełnienie obietnicy wyborczej. Jak zauważają specjaliści „Rz”, to oznacza zwolnienia pracowników, płace części pensji pod stołem oraz podwyżki cen towarów i usług.

KO
idzie w drugą stronę i obiecuje premie za aktywność zawodową, które nie będą obciążać pracodawców – ok. 600 złotych miesięcznie, które „dostaną” pracujący z niskimi zarobkami będzie „wzięte” z niższych podatków i składek ZUS. Jak zauważają ekonomiści, główne propozycje PiS i KO to zderzenie poglądów na gospodarkę, jednak obie oferty są problematyczne.


Socjal kontra inwestycje i socjal
– PiS pobudza konsumpcję poprzez transfery społeczne. Rozdaje pieniądze z budżetu. W propozycji KO pieniądze idą na wsparcie miejsc pracy i inwestycji. Makroekonomicznie znacznie bardziej rozsądne jest to, co proponuje Koalicja Obywatelska – mówi w rozmowie z dziennikiem  Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Jednak, jak zauważa, oferta KO idzie obok propozycji PiS, zaś, jeśli wybory wygra Koalicja, nie ma „mowy o odejściu od polityki rozdawnictwa” prowadzonej przez Prawo i Sprawiedliwość. Ciągnięcie dwóch polityk znacznie powiększa wydatki budżetowe i pogłębia nierównowagę fiskalną. – Będzie to jeszcze bardziej dotkliwe w okresie spowolnienia gospodarczego – ostrzega specjalista.

Obietnic wyborczych przestraszyli się również internauci. Jak pisała Katarzyna Zuchowicz z naTemat.pl, po weekendowej konwencji PiS w internecie zawrzało, szczególnie po wieści na temat ekstremalnie wysokiej pensji minimalnej.

"Za chleb będziemy chyba płacili 25 zł" – piszą jedni.  "To jeśli pensja minimalna będzie wynosiła 4000 zł, to o ile wzrośnie składka na ZUS dla przedsiębiorców?", "Jeśli minimalna pensja będzie 4000 to średnia przesunie się do 6000, czyli ZUSu będzie lekko 2000" – analizują inni.