Rzeszów ma nową atrakcję. Policjanci stoją na drogach i każą kierowcom szybciej ruszać

Patrycja Wszeborowska
Prezydent miasta Rzeszów Tadeusz Ferenc chce zmniejszyć utrudnienia na drogach. Zauważa, że sporą część korków powodują sami kierowcy, którzy ociągają się z ruszaniem na zielonym świetle. Z tego powodu poprosił o pomoc policyjną drogówkę, która będzie przypominać kierującym pojazdami o błyskawicznej reakcji na sygnalizację świetlną.
Policja pospieszająca kierowców? Rzeszowska drogówka będzie zachęcać kierowców do szybszego ruszania na zielonym świetle. Fot. Łukasz Wądołowski / Agencja Gazeta
Policja pospiesza kierowców
Prezydent Tadeusz Ferenc jest przekonany, że gdyby kierowcy sprawniej poruszali się po ulicach, część problemów z utrudnieniami na drogach zostałaby rozwiązana. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, podczas konferencji prasowej w ratuszu prezydent, z pomocą filmików z miejskiego monitoringu, pokazywał, jak bardzo kierowcy ociągają się z ruszaniem na światłach i jak duże odstępy zachowują między samochodami.

Aby ułatwić kierowcom sprawne poruszanie się po drogach, ratusz poprosił o pomoc policję drogową. Policjanci, stojący na najbardziej ruchliwych skrzyżowaniach, mają zachęcać kierujących do szybszego poruszania się na zielonym świetle.


– To ma być akcja edukacyjna, uświadamiająca, a nie represyjna. Nie będzie mandatów – mówi w rozmowie z „GW” Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

Patrole będą kontrolować ruch w każdy piątek października, dwa razy dziennie - od 6:30 do 8:30 i od 14:30 do 16:30. Akcja rozpoczęła się w zeszły piątek.

Polskie drogi
Faktem jest, że polscy kierowcy niespecjalnie szanują prawo (i siebie nawzajem), co często powoduje utrudnienia na drogach. W zeszłym roku w INNPoland.pl pisaliśmy o Tetrisie na skrzyżowaniu Grójeckiej i Wawelskiej w Warszawie - samochody tak skutecznie zablokowały przejazd, że trzeba było interwencji policji.

– W Warszawie przestrzeganie przepisów jest dość dyskusyjne. Kierowcom bardzo się spieszy i próbują uzyskać każdą sekundę. Do tego w Polsce jest polityczna tolerancja do łamania przepisów, czego przykładem są fotoradary. Trzeba o nich wcześniej informować, oznaczać i malować na żółto. Ja się zawsze śmieję, że brakuje jeszcze przepraszającej kierowców tablicy – mówił w rozmowie z INNPoland.pl dr Michał Beim, ekspert w dziedzinie transportu.

Uprzejmość i bezpieczeństwo na drogach często muszą być zatem egzekwowane odgórnie. Tak jak w przypadku przepisów tzw. jazdy na suwak, które wejdą w Polsce od 30 listopada.

Jazda na suwak, obowiązująca prawnie w wielu krajach europejskich, m.in. Austrii czy Niemczech, będzie określała zasady pierwszeństwa jazdy z poszczególnych pasów ruchu, gdy dochodzi do zwężenia jezdni. Polega na kontynuowaniu ruchu na obu pasach do momentu zwężenia, a gdy jeden z pasów się skończy, kierowcy z pasa sąsiedniego są obowiązani „wpuścić” pojazd obok przed siebie.