Polski start-up wziął się za sprzedaż mieszkań. Udowodnili, że można to zrobić w tydzień

Katarzyna Florencka
Proces sprzedaży mieszkania nie musi być długą drogą przez mękę. Wręcz przeciwnie. Jak przekonuje twórca polskiego start-upu SonarHome, cała procedura może trwać tylko... tydzień.
Sprzedanie mieszkania w tydzień jest jak najbardziej możliwe – przekonuje polski start-up SonarHome. Fot . Wojciech Nekanda Trepka / Agencja Gazeta
Sprzedaż mieszkania to taki specyficzny moment w życiu, który dla mnóstwa osób jest doświadczeniem co najmniej irytującym. Kto – nawet jeśli sam tej przyjemności nie doświadczył – nigdy nie usłyszał tej szczególnej ulgi w głosie znajomego, kiedy ten po długich miesiącach oznajmia „Znaleźliśmy kupca”?

Jak szybko sprzedać mieszkanie?
Deklaracje polskiego start-upu brzmią w tym kontekście trochę za dobrze, żeby były prawdziwe. Twórca SonarHome, Mateusz Romanowski, przekonuje jednak w rozmowie z INNPoland.pl, że zbycie mieszkania w tydzień jest jak najbardziej możliwe, jeśli tylko jesteśmy zdecydowani na sprzedaż i mamy pod ręką wszystkie potrzebne dokumenty.


Na czym polega świadczona przez SonarHome usługa? W skrócie: firma kupuje po cenie rynkowej mieszkania od prywatnych właścicieli (na razie tylko w Warszawie), odświeża je, po czym sama dalej sprzedaje.

Z punktu widzenia klienta cały proces jest bardzo prosty: zaczyna go wypełniając formularz online, w którym podaje informacje takie jak adres mieszkania, jego metraż czy stan prawny. Nawet tego samego dnia może otrzymać wstępną wycenę mieszkania, zaś ostateczną – po wizycie przedstawiciela start-upu na miejscu. Haczyk jest taki, że oferta ważna jest tylko przez krótki czas, np. 48 godzin.

– Sprzedaż mieszkania to oczywiście bardzo ważna i trudna decyzja – przyznaje Mateusz Romanowski. – Zazwyczaj większa część całego procesu to jednak zastanawianie się po stronie klienta; dlatego też ograniczamy okres ważności ostatecznej oferty.

Jak przyznaje, nie wszyscy decydują się ostatecznie z tej oferty skorzystać. – Owszem, zdarzają się sytuacje, w których ktoś stwierdza, że jednak spróbuje sprzedać mieszkanie za więcej. Niektórym się to udaje, niektórzy wracają do nas po jakimś czasie. Nie ma tutaj jednej zasady – dodaje.

iBuying, czyli „instant buying”
Taki rodzaj sprzedaży nieruchomości ma swoją własną nazwę: iBuying. Jest to relatywnie nowy trend, jednak zyskujący na popularności za oceanem – zaangażował się w niego m.in. Zillow, jeden z wiodących amerykańskich portali z nieruchomościami.

Jak jednak ten model biznesowy trafił do Polski? Mateusz Romanowski zdecydowanie nie jest nowicjuszem w świecie start-upów: pracował m.in. przy popularnej platformie korepetycyjnej Brainly. To właśnie podczas pracy przy Brainly Romanowski po raz pierwszy usłyszał o iBuyingu.

– Równocześnie sam byłem uczestnikiem rynku nieruchomości - kupowałem i sprzedawałem mieszkania - i widziałem, jak bardzo brakuje na tym rynku technologii, jak dużo jest nieefektywności, zarówno czasowych, jak i kosztowych czy informacyjnych. Stwierdziłem więc, że warto spróbować tutaj swoich sił – wspomina.

Ile warte jest moje mieszkanie?
Zaczęło się od stworzenia narzędzia, które jest fundamentem dzisiejszego SonarHome: zautomatyzowanej wyceniarki mieszkań. – Okazała się ona wielkim hitem, wiele osób jest zainteresowanych tym, za ile sprzedałoby się ich mieszkanie. Zaczęliśmy się więc zastanawiać, co jeszcze możemy tym ludziom zaproponować - i postawiliśmy na cały proces efektywnego kupna i sprzedaży nieruchomości – opowiada Mateusz Romanowski.

Skąd jednak czerpie się dane, które są potrzebne do wyceny? Jak się okazuje, znajdują się one dosłownie na wyciągnięcie ręki. – Samorządy w Polsce mają obowiązek zbierania danych cen transakcyjnych wszystkich mieszkań własnościowych. Potem każdy podmiot może nabyć licencję na taką bazę danych - więc pierwsze źródło to jest zakup takich licencjonowanych baz danych – tłumaczy mój rozmówca.

Oprócz tego, algorytmy wyszukiwarki zbierają również, porządkują i analizują publicznie dostępne ogłoszenia o nieruchomościach na sprzedaż oraz informacje o nowo powstających budynkach.

Wszystko to jest jednak ostatecznie kontrolowane przez człowieka. – To nie jest tak, że system coś wycenia i z automatu składa ofertę. Wstępną analizę robimy automatycznie, natomiast później, im dalej w las, w transakcję, tym bardziej człowiek na to zaczyna patrzeć, czy dane mieszkanie w ogóle klasyfikuje się do złożenia przez nas oferty gotówkowej – podkreśla Mateusz Romanowski.

Inne spojrzenie na rynek wtórny
Jak przekonuje, chce zmienić nasze postrzeganie nieruchomości z drugiej ręki.

– Rynek wtórny nieruchomości był dotychczas bardzo nieuporządkowany. Deweloperzy na rynku pierwotnym tworzą profesjonalne wizualizacje, mają dobre działy sprzedaży, reklamy – wylicza. – Skojarzenia co do rynku wtórnego to jednak brzydki blok, mieszkanie do remontu… Taki właśnie ich wizerunek chcemy zmienić – kwituje.