Stłuczki, żółwie tempo i interwencje policji. Nowa funkcja Tesli sieje niezły popłoch
Miało być pięknie, a wyszło... nie najlepiej. Użytkownicy Tesli ostrzegają, że nowa funkcja autonomicznych samochodów – "przywoływanie" do siebie auta na parkingu – najwyraźniej nie powinna była jeszcze wyjść z fazy testów.
Mowa o wypuszczonej dwa tygodnie temu funkcji Smart Summon. Pozwala ona właścicielom Tesli "przywołać" do siebie za pomocą aplikacji samochód z odległości maksymalnie 60 metrów. Rzecz jasna, ludzie masowo ruszyli na parkingi testować nowe możliwości swoich aut.
I właśnie wtedy okazało się, że nowa funkcja ma całkiem sporo niedociągnięć.
Problemy ze Smart Summon
Okazuje się, że funkcja napotyka na problemy z działaniem, kiedy w jednym miejscu próbuje jej używać więcej niż jedna osoba. Jej wrogiem są również tak podstępne czynniki jak progi zwalniające czy nieaktualne mapy satelitarne. Czasem samochody nadciągają niezwykle wolno. W innych przypadkach natomiast ignorują znaki stop, co budzi pewne zainteresowanie policji.
Niektórzy zasmuceni właściciele donoszą również o stłuczkach.
Sama Tesla, wypuszczając nową funkcję, ostrzegała zresztą, że Smart Summon powinno być używane jedynie na prywatnych parkingach i podjazdach, ponieważ samochód "może nie dostrzegać wszystkich przeszkód".