"Koniunktura ewidentnie słabnie". Polscy pracodawcy będą zwalniać

Katarzyna Florencka
Wyniki badań nastrojów społecznych są nieubłagane: mimo głoszonej przez rząd propagandy sukcesu, coraz więcej Polaków spodziewa się nadejścia chudych lat na rynku pracy. A ich obawy potwierdzają pracodawcy.
Jesteśmy coraz bardziej świadomi tego, że dobry okres na rynku pracy w Polsce bardzo szybko się kończy. Fot. flickr.com / Jordan Fischer / CC BY 2.0
Od 2017 r. byliśmy raczej optymistycznie nastawieni jeśli chodzi o perspektywy na rynku pracy. Jeszcze we wrześniu w comiesięcznym badaniu Głównego Urzędu Statystycznego osób, które uważały, że bezrobocie będzie maleć, było o 10 proc. więcej niż tych, którzy sądzili odwrotnie. W tym miesiącu jednak różnica ta zmalała do 2,5 proc.

Z bezrobociem dotarliśmy do ściany
Jak zauważa "Dziennik Gazeta Prawna", pokrywa się to z przewidywaniami ekspertów.

– Nie postawiłbym dużych pieniędzy na zakład, że bezrobocie może jeszcze w Polsce istotnie spaść. Koniunktura ewidentnie słabnie - nie ma recesji, ale schodzimy z potężnej górki cyklicznej. Z bezrobociem dotarliśmy chyba do ściany – stwierdza cytowany przez "DGP" analityk.


We wrześniu, po raz pierwszy od początku 2017 r., przedsiębiorcy zaczęli również przewidywać zwolnienia. Jak wskazuje "DGP", widać to zwłaszcza w transporcie, handlu detalicznym czy handlu hurtowym. Równocześnie większość z firm w tych branżach jako istotną barierę w działalności wskazuje rosnące koszty zatrudnienia.

Polityka gospodarcza nie budzi zaufania
Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, koszt PiS-owskiego populizmu poniosą głównie przedsiębiorcy. Ci w końcu zaczną kombinować, rozkwitnie nam szara strefa, pensje pod stołem, zwolnienia. To dające się przewidzieć konsekwencje szybkiego skoku płacy minimalnej. A im dalej w las, tym gorzej.

W kwestii tego, kto zasponsoruje nowe pomysył PiS, eksperci nie mają wątpliwości. Ciężar tej odpowiedzialności spadnie na pracodawców.

– Podwyżkę płacy minimalnej sfinansują przede wszystkim przedsiębiorcy – to głównie w nich będzie uderzać. Każda podwyżka o 100 zł minimalnej pensji brutto z kosztami po stronie pracodawcy wynosi 120 zł. Z tego 40 zł idzie do państwa w postaci podatków, a 80 zł do pracownika – tłumaczył w rozmowie z INNPoland.pl Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.