Wsadzali młode świnie w dziecięce foteliki. Zwierzęta ginęły w straszliwych katuszach

Konrad Bagiński
Chińscy naukowcy postanowili nie wykorzystywać do testów zderzeniowych żadnych manekinów - powsadzali w dziecięce foteliki żywe świnki. Rozbijali je o betonową ścianę z prędkością prawie 50 km/h. Niektóre ginęły od razu, niektóre miały połamane kości i porozrywane narządy wewnętrzne.
Spętane świnki uderzały w ścianę z prędkością prawie 50 km/h Foto: Qiaolin Wang, Hongyi Xiang, Sishu Guan / International Journal of Crashworthiness
Wykorzystywanie żywych świń do tzw. crash testów nie jest praktykowane już od 30 lat. Wcześniej jednak istniały takie procedury. Do testów zderzeniowych wykorzystywano też ciała zmarłych. Badano potem złamania i obrażenia u nieboszczyków. To jednak zamierzchła przeszłość. Jak się okazuje, nie wszędzie.

Słowa potępienia płyną z całego świata. Chińscy naukowcy używali żywych świń jako manekinów do testów zderzeniowych. Siedem młodych zwierząt zostało zabitych po przywiązaniu ich do metalowych sanek i uderzeniu w ścianę z prędkością ponad 48 kilometrów na godzinę. Osiem innych doznało obrażeń, w tym krwawień, złamań kości i wewnętrznych siniaków. Badacze, którzy później zbadali ich ciała, zanotowali, że najczęściej uszkadzane były płuca, śledziony i wątroby.


Po co to wszystko?
Chińscy naukowcy przyznali, że wykorzystali młode świnie do opracowania pasów bezpieczeństwa dla dzieci, ponieważ budowa anatomiczna zwierząt była podobna do sześcioletnich dzieci i zasugerowali, że mogą przeprowadzić podobne eksperymenty w przyszłości.

Badania, opisane w International Journal of Crashworthiness obejmowały przetestowanie trzech różnych modyfikacji pasów bezpieczeństwa. Młode świnie głodzono przez 24 godziny i odmawiano im wody przez sześć godzin przed testami. Podawano im także środek znieczulający w celu zmniejszenia „podniecenia i stresu” a także wprowadzano do brzuchów elektrody.

PETA, organizacja walcząca o prawa zwierząt, potępiła praktyki chińskich naukowców.

– Ponad 25 lat temu intensywna kampania PETA przeciwko General Motors zasadniczo zakończyła okrutną praktykę przemysłu motoryzacyjnego polegającą na rozbijaniu żywych zwierząt o ściany w ramach śmiertelnych i barbarzyńskich testów wypadków samochodowych. Wtedy była to “śmieciowa” nauka i taką jest teraz – napisali przedstawiciele PETA w oświadczeniu.

Obecnie nie używa się już żywych organizmów w testach zderzeniowych. Nowoczesne manekiny i technologie obrazowania sprawdzają się w tym o wiele lepiej. Niemcy pokazali ostatnio, jak może wyglądać wypadek hulajnogi z samochodem.

– Świnie naturalnie nie siedzą na siedzeniach samochodowych. Ich anatomia jest również bardzo różna od anatomii ludzi, więc dane uzyskane z tych przerażających eksperymentów na zwierzętach nie mają zastosowania do ofiar wypadków samochodowych – podkreśla PETA.