Rozważasz “odfrankowienie” kredytu? Oto co musisz wiedzieć, zanim zgłosisz się do prawnika

Karolina Pałys
Po wyroku Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wielu frankowiczów zobaczyło światełko w tunelu - szansę na zmianę warunków kredytu. Skorzystają z niej ci, których umowy zostały sporządzone zgodnie z określonymi zasadami - a właściwie: wbrew nim.
Fot. 123rf.com / wrangel
Zgodnie z wyrokiem TSUE unieważniony lub “odfrankowany” może zostać kredyt, którego biorca podpisał umowę zawierającą tzw. klauzulę abuzywną, czyli zapis, świadczący o tym, że bank świadomie działał na jego niekorzyść.

Odpowiedź na pytanie, jakie zapisy mają taki charakter, dla laika może jednak nie być łatwa - podobnie jak poszukiwania kancelarii, która rzetelnie zapozna się ze sprawą. I nie chodzi bynajmniej o to, że w internecie nie znajdziemy stosownych ofert. Wręcz przeciwnie: obietnice "odfrankowienia" kredytu coraz częściej zauważymy na internetowych banerach.


Ile jednak będzie w takich obietnicach prawdy? Jak stwierdzić, czy kredyt w ogóle ma szansę na odfrankowienie? I wreszcie: czego oczekiwać od kancelarii, która miałaby reprezentować nasze interesy? Postanowiliśmy skonsultować te kwestie z mecenas Izabelą Liberą z kancelarii Libera i Wspólnicy.

Jaki wyrok wydał TSUE w sprawie polskich frankowiczów?

3 października 2019 r Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał przełomowy dla wielu tysięcy polskich frankowiczów wyrok (sprawa Dziubak przeciwko Raiffeisen Bank International AG, C-260/18).

Wyrok ten został wydany w tzw. trybie prejudycjalnym. Oznacza to, że nie rozstrzyga on sporu pomiędzy stronami postępowania, a jedynie ustala, w jaki sposób należy interpretować przepisy prawa unijnego w określonych sytuacjach prawnych. Dlatego też wspomniany wyrok nie dotyczy tylko Państwa Dziubak, ale jest ważny dla wszystkich konsumentów, którzy posiadają kredyt frankowy.

W tej sprawie TSUE zajął się przepisami Dyrektywy 93/13/EWG w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich, a konkretnie zagadnieniem, czy sąd polski może uzupełnić luki powstałe w umowie na skutek eliminacji z niej nieuczciwych klauzul umownych, przepisami krajowymi o charakterze ogólnym.

Drugim, równie ważnym problemem była kwestia możliwości stwierdzenia przez sąd krajowy nieważności takiej umowy.

Jak należy interpretować wyrok TSUE?

Trybunał orzekł przede wszystkim, że sądy polskie mogą stwierdzić w całości nieważność umowy o kredyt frankowy, jeśli nie da się jej dalej wykonywać po usunięciu z niej nieuczciwych warunków dotyczących przeliczenia wypłat i spłat po kursie CHF.

Przed ostatecznym podjęciem decyzji co do nieważności sąd musi jednak upewnić się, czy kredytobiorca wyraża na to zgodę. Jest to bardzo istotne, gdyż przed wydaniem wyroku w sprawie Justyny i Kamila Dziubaków sądy polskie często odmawiały stwierdzenia nieważności umowy powołując się na argument, że będzie to niekorzystne dla kredytobiorcy.

Tymczasem TSUE nie tylko potwierdził możliwość uznania umów frankowych za nieważne, lecz również dał konsumentowi prawo do ostatecznej decyzji w tym zakresie.

TSUE potwierdził także, że sądy polskie nie mogą uzupełniać luk powstałych po eliminacji z umowy nieuczciwych postanowień przepisami o charakterze ogólnym. Innymi słowy, sąd nie może, powołując się np. na zasady współżycia społecznego, zamieniać kursu bankowego przewidzianego w umowie, np. kursem średnim NBP.

Jest to bardzo istotne ze względu na dotychczasowe stanowisko prezentowane przez wiele banków w postępowaniach sądowych, które bardzo często dążyły właśnie do takiego rozwiązania. Dlaczego? Bo tym sposobem ich jedyną stratę stanowią tzw. spready (różnica pomiędzy kursem NBP a kursem danego banku), przy zachowaniu całego nieuczciwego mechanizmu indeksacji. Kredytobiorca nadal pozostaje więc narażony na nieograniczone ryzyko kursowe.

Powyższe postępowanie banków jest jednak niezgodne z Dyrektywą 93/13, gdyż jej podstawowym celem jest przywrócenie równowagi pomiędzy sytuacją prawną przedsiębiorcy i konsumenta.

Czy podobne wyroki zapadały już w sprawach kredytów walutowych w innych krajach? Jak tam wyglądały późniejsze decyzje sądów?

Tak, Trybunał wypowiadał się już wielokrotnie m.in. w sprawach kredytów udzielanych w Chorwacji, w Hiszpanii, czy na Węgrzech. We wszystkich tych krajach problem kredytów frankowych został praktycznie rozwiązany, lub też zmierza do korzystnego dla kredytobiorców rozwiązania.

Co istotne, wyroki wydane w tych sprawach również są wiążące dla sądów polskich, tak samo, jak wyrok wydany w sprawie Dziubaków powinien być respektowany przez sądy wszystkich krajów unijnych.

Co to jest klauzula abuzywna?

Z klauzulami abuzywnymi mamy do czynienia w umowach zawieranych przez przedsiębiorców (np. banki, przedsiębiorstwa telekomunikacyjne, ubezpieczyciele, agencje turystyczne) z konsumentami. Inaczej mówiąc, są to nieuczciwe i niekorzystne dla konsumentów zapisy narzucone przez banki lub inne instytucje w zawieranych umowach.

Klauzule takie np. nakładają na klienta obowiązek zapłaty dodatkowych nieuzasadnionych kosztów, uniemożliwiają złożenie reklamacji, albo uzależniają możliwość rozwiązania umowy od zapłaty dodatkowego, zazwyczaj bardzo dużego, wynagrodzenia.

Takie zapisy są niezgodne z prawem i nie obowiązują konsumentów z mocy prawa.

Jakich zapisów należy więc szukać w umowach kredytów frankowych? Jakie zapisy świadczą o tym że mamy szansę na pomyślne rozstrzygnięcie sprawy?

Najbardziej popularne w umowach kredytów frankowych są klauzule indeksacyjne, czyli takie, które określają sposób ustalania kursu franka szwajcarskiego dla wypłaty kredytu lub dla spłaty rat.

Takie zapisy dają bankom prawo do dowolnego ustalania kursu CHF, a tym samym do jednostronnego ustalania wysokości zadłużenia do spłaty. Kredytobiorca nigdy nie był i nie jest więc pewny, jaka będzie wysokość kolejnej raty, nie mówiąc już o tym, jaka będzie ostateczna wysokość jego zobowiązania.

Przykład takiej klauzuli to np.:

„Kredyt jest indeksowany do CHF, po przeliczeniu wypłaconej kwoty zgodnie z kursem kupna według CHF wg Tabeli Kursów Walut Obcych obowiązującej w banku ………. w dniu uruchomienia kredytu lub transzy”

lub

„Raty kapitałowo – odsetkowe oraz raty odsetkowe spłacane są w złotych po uprzednim ich przeliczeniu wg kursu sprzedaży CHF z tabeli kursowej banku ……….. obowiązującego na dzień spłaty z godziny 14:50”

lub

„W przypadku wypłaty kredytu albo transzy w walucie wymiennej innej niż waluta kredytu stosuje się kursy kupna dla dewiz obowiązujących w banku ………. w dniu realizacji zlecenia płatniczego wg aktualnej tabeli kursów.”

Jeśli zdecydujemy się na złożenie sprawy do sądu, o co możemy walczyć?

Zgodnie z ostatnimi wytycznymi TSUE rekomenduję moim klientom składanie pozwów z żądaniem zarówno odfrankowienia jak i unieważnienia umowy.

Odfrankowienie polega na tym, że sąd usuwa z umowy klauzule niedozwolone, a umowa obowiązuje dalej w pozostałym zakresie, czyli jako kredyt złotowy z niskim oprocentowaniem. Kredytobiorcy należy się wówczas zwrot nadpłaty, która wynika z tego, iż płacił zawyżone raty w przeszłości. Jednocześnie, aktualne saldo kredytu ulega zmniejszeniu o mniej więcej połowę. Automatycznie, maleją również przyszłe raty - także o około połowę.

W przypadku nieważności umowa przestaje obowiązywać, a strony muszą jedynie rozliczyć dokonane spłaty i wypłaty.

Chciałabym tu zwrócić uwagę na niedopuszczalne zastraszanie kredytobiorców przez banki. Ostatnio głośno jest o tym, że w razie stwierdzenia nieważności banki będą żądać od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Żądania takie nie mają żadnych podstaw prawnych, co potwierdził niedawno Rzecznik Praw Obywatelskich. Działania takie mają jedynie na celu zniechęcenie kredytobiorców do rozpoczęcia walki i wystąpienia na drogę sądową.

W jaki sposób kancelarie prawnicze naliczają opłaty? Z jakimi wydatkami należy się liczyć, jeśli chcemy zgłosić sprawę w sądzie?

Zazwyczaj wynagrodzenie prawnika składa się z kilku elementów, np. części ryczałtowej (kilka do kilkunastu tysięcy złotych) i tzw. premii za sukces (success fee), płatnej po zakończeniu postępowania, jako procent od wygranej kwoty (zazwyczaj od kilku do kilkunastu procent).

Należy jednak zwrócić uwagę, że ani radcowie prawni, ani adwokaci, nie mogą rozliczać się z klientami jedynie na zasadzie premii od sukcesu, gdyż zabraniają tego kodeksy etyczne obu korporacji prawniczych.

Opłata sądowa za pozew nie może przekroczyć 1000 zł. Do tego zazwyczaj dochodzi koszt opinii biegłego (1000 zł – 2000 zł), przy czym w razie wygranej opłaty te zwracane są przez przegrywający bank.

Jakimi kryteriami należy kierować się wybierając kancelarię, która będzie nas reprezentować w tej sprawie?

Po wyroku TSUE zauważyć można wysyp kancelarii zajmujących się kredytami frankowymi. Niestety takich, które faktycznie posiadają odpowiednią wiedzę i kompetencje jest niewiele. Należy więc bardzo starannie wybierać osobę, której chcemy powierzyć prowadzenie sprawy.

Dokonując wyboru warto zapytać prawnika o dotychczasowe doświadczenie w prowadzeniu spraw sądowych dotyczących kredytów frankowych, jak również o to, przeciwko jakim bankom dotychczas występował (każdy bank ma bowiem swoją specyfikę).

Przede wszystkim należy jednak unikać wszelkiego rodzaju kancelarii odszkodowawczych, które nie zawsze dają gwarancję profesjonalnego prowadzenia sprawy. Te kancelarie to zazwyczaj spółki z o.o., lub S.A., które przekazują klientów przypadkowym prawnikom, nie mającym doświadczenia w sprawach frankowych.

Umowy z takimi kancelariami paradoksalnie również często zawierają wiele klauzul abuzywnych, więc kredytobiorca może „wpaść z deszczu pod rynnę”. Należy bardzo dokładnie czytać umowy, prosić o wskazanie jaki prawnik będzie zajmował się sprawą i w jaki dokładnie sposób będzie ustalane wynagrodzenie.