Wiatr na Ziemi przyspieszył, ale nie jesteśmy pewni dlaczego. Przynajmniej prąd będzie tańszy
Dziwne rzeczy dzieją się ostatnio z wiatrem. Okazuje się, że od 2010 r. jego średnia prędkość wzrosła o ok. 7 proc. Naukowcy nie są pewni, co konkretnie spowodowało tę zmianę – od kilkudziesięciu lat wiatr bowiem na Ziemi zwalniał. Ale przyznają, że może to być dobry moment na zainwestowanie w energię wiatrową.
Dlaczego wiatr zwalniał?
Odwrócenie trendu postawiło pod znakiem zapytania teorie, którymi naukowcy starali się dotychczas wyjaśnić zwalnianie wiatru. Jak tłumaczy Zhenzhong Zeng, główny autor artykułu na ten temat, który ukazał się w piśmie "Nature Climate Change", winą obarczano takie trendy jak np. intensywna urbanizacja – z których jednak żaden nie uległ większym zmianom od 2010 r.
Badacze wysuwają własną hipotezę mającą wyjaśnić niespodziewane wyniki. Według nich, powodem zmian prędkości wiatru mają być spowodowane oddziaływaniami pomiędzy oceanami a atmosferą na dużą skalę – powodowanymi m.in. przez lokalne różnice w temperaturze.
Wydajność farm wiatrowych
Analiza naukowców może być nie w smak producentom sprzedającym wiatraki wytwarzające energię elektryczną. Pozwala ona przypuszczać, że wzrost wydajności tych ostatnich miał związek nie tyle z postępem technologicznym, ale ze zjawiskiem naturalnym, na które nie mieli wpływu.
Równocześnie jednak odkrycie to może pomóc w rozwoju odnawialnych źródeł energii – pozwala się bowiem lepiej przygotować do nadchodzących zmian.
– Przewidujemy, że wzrost prędkości wiatru utrzyma się przez 10 lat, ale pokazujemy również, że – ponieważ powodem są oscylacje pomiędzy oceanem a atmosferą – po dekadzie ten trend być może znów się odwróci – stwierdził Zeng.
Ale nawet jeśli tak się stanie, warto pamiętać, że cykl życiowy turbiny wiatrowej wynosi co najwyżej 20 lat, prognoza ta obejmuje więc aż połowę tego okresu. Tymczasem naukowcy szacują, że jeżeli zaobserwowany przez nich trend się utrzyma, do 2024 r. przeciętna turbina wiatrowa będzie w stanie wytworzyć nawet 37 proc więcej energii elektrycznej niż w 2010 r.