Życie może pochodzić z Marsa. Oni budują maszynę, która zbada marsjańskie DNA

Katarzyna Florencka
"Poszukiwania życia na Marsie" to niewątpliwie hasło chwytliwe. I to nie bez powodu: to właśnie Czerwona Planeta jest najlepszym kandydatem na miejsce, w którym mogły rozwinąć się żywe organizmy. Zastanawialiście się jednak kiedyś co konkretnie zrobimy jak już ten potencjalny ślad życia znajdziemy?
Naukowcy z MIT pracują nad aparaturą, która będzie w stanie przebadać materiał genetyczny znaleziony na innych planetach. Fot. Pixabay
Ta kwestia nie daje spokoju naukowcom z MIT pracującym przy projekcie SETG (Search for Extraterrestrial Genomes, czyli „poszukiwanie pozaziemskich genomów”). W jaki sposób możemy zbadać dany materiał, dowiedzieć się czegoś więcej o jego ewolucji? Jest to kłopotliwe, ponieważ wielu astrobiologów postuluje, aby nie zakładać z góry, że życie na innych światach jest podobne do tego ziemskiego – bo na dobrą sprawę dlaczego niby miałoby być?

– W porównaniu do tego nasze podejście jest nieco heretyczne – śmieje się Christopher E. Carr, naukowiec pracujący przy projekcie SETG. Jak tłumaczy w rozmowie z INNPoland.pl, u podstaw całego projektu leży właśnie założenie, że życie ziemskie i potencjalne marsjańskie mają wspólne korzenie.


Nasi marsjańscy kuzyni
Według Carra istnieje kilka przesłanek sugerujących, że możemy spokojnie poszukiwać obcych genów, które przebadamy metodami stosowanymi na Ziemi.

Przede wszystkim: wokół młodszych gwiazd (tzn. tych, które nie powstały w pierwszym okresie po Wielkim Wybuchu – a później) pełno jest pierwiastków ciężkich stanowiących podstawowe cegiełki życia na Ziemi: węgla, azotu, siarki, fosforu etc. A stąd już tylko krok do reakcji chemicznych umożliwiających tworzenie aminokwasów i innych związków będących podstawą życia.

Jeśli natomiast mówimy konkretnie o naszym najbliższym otoczeniu, to warto pamiętać, że mniej więcej w tym samym czasie, kiedy powierzchnia Marsa była przyjazna życiu, sam Układ Słoneczny był znacznie bardziej niespokojnym miejscem niż dzisiaj. Znacznie częściej w powierzchnię ciał niebieskich trafiały wówczas meteoryty – z tak wielką siłą, że część wzbijających się w wyniku uderzenia skał docierała... na inne planety.
Powierzchnia Marsa nie zawsze wyglądała tak ponuro, jak teraz; przez pewien czas Czerwona Planeta była najprawdopodobniej przyjaznym dla życia miejscem.Fot. Twitter / MarsCuriosity
Ciągła wymiana
– Ocenia się, że w wyniku takich wydarzeń nawet miliard ton skał mogło przemieścić się pomiędzy Ziemią a Marsem. A jeśli na jednej z tych planet powstało życie, mogło ono zostać w taki właśnie sposób zostać przeniesione na drugą – stwierdza Carr.

Sam przyznaje, że brzmi to trochę szalenie – mówimy w końcu o rzeczach takich jak katastrofalne uderzenia i podróż przez przestrzeń kosmiczną. Czy jakiekolwiek materiały biologiczne miałyby szansę coś takiego przetrwać?

Jak się okazuje, owszem. Zainteresowani tą problematyką naukowcy udowodnili, że drobnoustroje mogą jak najbardziej przetrwać uderzenie meteorytu, a jeśli znajdują się do tego we właściwym miejscu i we właściwym czasie – dotrzeć na inną planetę wystarczająco szybko, żeby podczas podróży nie zabiły ich takie rzeczy jak np. promieniowanie kosmiczne.

Badanie pozaziemskiego DNA
Rzecz jasna, nie poszukujemy na Marsie (ani na innych światach Układu Słonecznego, które mielibyśmy w przyszłości badać) zaawansowanych cywilizacji. Oczekujemy raczej, że znajdziemy próbki, które pozwolą nam np. dowiedzieć się czegoś na temat alternatywnych ścieżek ewolucji.

A w razie znalezienia materiału biologicznego dobrze byłoby mieć sposób zbadania go już na miejscu. Nad stworzeniem takiego właśnie systemu pracują badacze z MIT.

Prototyp urządzenia jest już prawie gotowy, a w przyszłym roku ma przejść pierwsze poważne testy na pustyni w Chile. Cały proces wydobywania materiału genetycznego, sekwencjonowania DNA i wstępnej analizy danych miałby być przeprowadzany w jednym urządzeniu, bez potrzeby angażowania na miejscu żadnego człowieka.

Pomaga tutaj fakt, że Carr i jego współpracownicy są pewni, czego szukają. – Mamy nadzieję znaleźć fragmenty DNA lub RNA, w których potencjalnie mogą się znajdować sekwencje podobne do naszych. Całość jednak nie będzie taka sama, od ziemskiego DNA będą ją bowiem dzieliły miliony lat ewolucji – wyjaśnia. Machina do badania obcego DNA nie byłoby zresztą jedynym przyrządem, który działałby w potencjalnej misji. – Idealne byłoby, gdyby znajdowała się na dość dużym łaziku marsjańskim, na którego pokładzie byłaby jednym z wielu instrumentów działających wspólnie w kontekście poszukiwania śladów życia – tłumaczy Carr.

Kiedy taka misja mogłaby ruszyć na Czerwoną Planetę? Carr wzbrania się przed podaniem konkretnych dat – zapewne miałoby to miejsce zanim na Marsa trafią pierwsi ludzie. A przypomnijmy, że NASA ma w tej kwestii plany ambitne: chciałaby dokonać tej sztuki jeszcze w pierwszej połowie lat 30.