To Polakom zawdzięczamy najbardziej efektowne sceny w Wiedźminie. Tak robi się magię

Patrycja Wszeborowska
Marzenia o pracy dla światowych gigantów się spełniają, a twórcy z polskiego studia animacyjnego Platige Image są tego chodzącym przykładem. 20 grudnia swoją premierę na Netfliksie ma serial "Wiedźmin", do którego firma znad Wisły współtworzyła efekty specjalne. O współpracy z amerykańską platformą streamingową szczerze opowiedział nam INNPoland.pl Karol Żbikowski, prezes Platige Image.
Fani twórczości Andrzeja Sapkowskiego z niecierpliwością oczekują na premierę netfliksowego "Wiedźmina". Udało nam się porozmawiać z Karolem Żbikowskim - prezesem Platige Image, który pracował przy najlepszych scenach produkcji. YouTube.com / Netflix
Wszyscy aż przebierają nogami, czekając na netfliksowego „Wiedźmina”. Tworzyliście dla nich efekty wizualne. To chyba niezła trampolina do pracy w wielkim świecie.

Współpraca z Netflixem to pewnego rodzaju znak jakości, który w ten sposób otrzymaliśmy. Wiążemy duże nadzieje z tym, że ta historia stanie się dla naszego zespołu dźwignią do współpracy z innymi dużymi klientami. Poza tym kooperacja z tak wymagającym klientem bardzo dużo nas uczy.

Stresowaliście się przed pracą dla takiego giganta?

Stres był, ale raczej taki zdrowy i motywacyjny. Wiedzieliśmy, że terminy są bardzo napięte, a my musimy od razu dostarczyć materiał dobrej jakości, więc nie było czasu na pomyłki. To wszystko wymagało od nas solidnej mobilizacji.


Brzmi ambitnie.

Bo Netflix to bardzo ambitny klient. Do współpracy musieliśmy się przygotować zarówno pod względem technologicznym, jak i organizacyjnym, między innymi spełnić szereg proceduralnych wymagań dotyczących bezpieczeństwa i możliwie najbardziej poprawić wydajność naszej render farmy, czyli farmy serwerów, która dokonuje cyfrowej obróbki obrazów.

Sama specyfika prac nad serialem jest bardzo osobliwa. Głównym wyzwaniem jest czas. Kiedy spływa do nas materiał filmowy po zdjęciach i rozpoczyna się praca nad efektami specjalnymi, to zwyczajnie nie ma mowy o błędach, poprawkach - po prostu w określonym czasie musimy dostarczyć nasz materiał, który musi być odpowiedniej jakości. Codziennie odbywa się komunikacja z klientem, która pozwala na weryfikację prac.
Karol Żbikowski, prezes Platige ImageFot. Platige Image

Byliście jedynym studiem odpowiedzialnym za efekty specjalne?

Nie, dla jednego studia byłoby to zbyt duże wyzwanie. Serial trwa wiele godzin, co jest porównywalne do stworzenia paru filmów pełnometrażowych w tym samych czasie.

Dołożyliście swoją cegiełkę do tych słynnych wiedźmińskich scen walki, którymi wszyscy tak się ekscytują w internecie?

Nie mogę zdradzić, nad czym konkretnie pracowaliśmy, ale mogę powiedzieć, że Tomek Bagiński, który jest producentem wykonawczym, przez cały czas trwania zdjęć był na planie, gdzie służył swoją wiedzą i konsultował różne sceny.

Jeśli chodzi o efekty specjalne, to nasz zespół pracował nad całym przekrojem scen, więc swoją „cegiełkę” dokładaliśmy do każdego odcinka. Plonów naszej pracy szukajcie właśnie w efektach specjalnych, które wykreowały rzeczy normalnie niewidoczne na planie filmowym - bajkowe postacie, wybuchy, magię.

Na mieście mówią, że tworzycie własną, animowaną serię o wiedźminie Geraltcie. Czy to prawda?

Nie, nie produkujemy animowanego Wiedźmina. Nie wiem, skąd się wzięły te plotki. Możliwe, że z powodu tworzenia efektów specjalnych do netfliksowego serialu.

A macie w planach stworzenie własnego serialu?

Na pewno jesteśmy zainteresowani samą formą serialu jako taką, lecz istnieje kilka formuł, które bierzemy pod uwagę. Możemy na przykład stworzyć serię na zlecenie producenta gier lub pójść we własną produkcję.
W Platige Image półki uginają się od nagród. To stamtąd pochodzi Tomek Bagiński, który w "Wiedźminie" pełni rolę producenta wykonawczego.fot. INNPoland.pl

W przypadku własnego serialu bierzecie pod uwagę jakiś konkretny tytuł?

Poszukujemy czegoś uniwersalnego, co mogłoby być interesujące dla platform streamingowych i widzów na poziomie międzynarodowym. Nie chcemy robić produkcji na podstawie jakiegoś polskiego komiksu albo bardzo lokalnej historii, ponieważ koszty stworzenia serialu animowanego są zbyt duże, by nie zdobyć popularności na całym świecie.

Aż tak?

Produkcja takiego serialu wymaga niejako stworzenia oddzielnego, kilkudziesięcioosobowego zespołu, który będzie zajmował się wyłącznie tym, począwszy od scenarzysty, reżysera, art directorów i superwizorów, po cały zespół animacyjny.

Aby zdać sobie sprawę, z czym musielibyśmy się mierzyć w przypadku tworzenia własnego serialu, wystarczy wspomnieć, że sama produkcja cinematików do gier zajmuje kilka miesięcy. W przypadku animacji full CGI, czyli o bardzo wysokim stopniu realizmu, kilkuminutowa forma wymaga około 4-5 miesięcy pracy.

Niemniej dość wyraźnie widzimy naszą przyszłość w coraz popularniejszym trendzie filmów i seriali animowanych towarzyszących grom komputerowym. Są to produkcje, które mają miejsce w tym samym uniwersum i w których grają ci sami bohaterowie, którzy występują w grze. Może to być o tyle prostsze, że duża część naszych klientów to właśnie producenci gier komputerowych.

Co w takim razie z ambitnymi artystycznie projektami, na wzór zeszłorocznego „Another Day of Life” waszej produkcji? Nie doczekamy podobnych produkcji, ponieważ nie są dochodowe?
Polskie studio animacyjne stworzyło również film oparty na historii Ryszarda Kapuścińskiego "Another Day of Life" czy odcinek "Fish Night" w serialu "Love, death and robots" dla Netflixa.fot. naTemat.pl

Realizowanie projektu komercyjnego nie oznacza automatycznie słabego poziomu artystycznego. Nawet w przypadku projektów serwisowych nasi artyści zawsze starają się dostarczyć produkt najwyższej jakości.

Faktem jest jednak, że tematy niszowe i artystyczne okupione są wysokimi kosztami i nie zawsze zyskowne. Mimo że „Another Day of Life” jest świetnym filmem artystycznym, nie był sukcesem komercyjnym. Dziś jesteśmy zdecydowani zwracać baczniejszą uwagę na to, jak projekty, które realizujemy, wypadają finansowo.

Gdy w grę wchodzą pieniądze, jakość nie zawsze jest priorytetem.

To częsty dylemat. Jakość kosztuje, jednak istnieje pewna granica, która jest niezauważalna dla zwykłego widza. Dla grafików jest ona istotna - niekiedy pragnęliby szlifować projekt, który jest akceptowalny i dobrze oceniany przez niewprawne oko, znacznie dłużej. Jednak musimy również myśleć biznesowo w kontekście istnienia naszej firmy. Choć oczywiście jest wiele sytuacji, gdzie miejsca na kompromisy nie ma i najwyższa jakość jest warunkiem otrzymania projektu.

Niemniej produkcja „Another Day of Life” wiele nas nauczyła i jesteśmy z niej bardzo zadowoleni. Tym bardziej, że doświadczenie produkcyjne i tę samą stylistykę, notabene bardzo dobrze przyjętą przez widzów, wykorzystaliśmy później w pracy nad odcinkiem „Fish Night” do serialu „Love, death and robots” dla Netflixa.

Każdy odcinek w tym serialu tworzyło inne studio animacyjne. Mieliście okazję podejrzeć, jak pracuje konkurencja?

Każdy dostawca pracował nad swoim projektem, więc nie zaglądaliśmy do konkurencji, jednak wiemy, co w trawie piszczy, ponieważ odwiedzamy naszych konkurentów czy klientów przy różnych projektach. Posiadają oni np. własne studia mocap'owe, gdzie wykonujemy część pracy przy projekcie i możemy podejrzeć posiadane przez nich rozwiązania. Poza tym wielu naszych pracowników, którzy poszli pracować do zagranicznych studiów, wraca do nas z wiedzą o wyposażeniu i metodach pracy konkurencyjnych studiów.
Graficy pracujący w Platige to w Polsce elita w branży animacyjnej. Początkujący twórcy marzą, by dostać się do ich zespołu.fot. INNPoland.pl

Wiemy zatem, że na poziomie know-how absolutnie nie odstajemy od nawet dużych międzynarodowych konkurentów. Oczywiście ogromny potencjał finansowy pozwala największym studiom, takim jak Disney, posiadać najnowsze rozwiązania technologiczne i organizacyjne, które u nas pojawią się dopiero za jakiś czas, ale nie jest to przepaść, która wyklucza nas z pracy nad projektami. Wielkość i potencjał finansowy studia determinuje jednak to, że pracujemy nad krótszymi formami.

"Platige Image praca" - to pierwszy wynik wyszukiwania w Google przy wpisaniu nazwy waszej firmy. Rzeczywiście tak wielu macie chętnych do pracy?

Fakt, spływa do nas bardzo wiele CV. Otrzymujemy dziesiątki podań o pracę miesięcznie, nawet gdy nie prowadzimy naboru.

Macie powodzenie.

Platige Image przez wiele lat obecności na rynku wypracowało sobie opinię miejsca, gdzie można się realizować zawodowo jako grafik i pracować przy świetnych, ambitnych i często międzynarodowych projektach, które doskonale budują portfolio. Cinematiki, efekty specjalne do Wiedźmina, inne produkcje dla Netflixa czy projekty artystyczne - to przyciąga do nas ludzi.

Atrakcyjna jest też możliwość uczenia się od najlepszych. Mówiąc trochę nieskromnie, praca w zespole Platige jest nobilitacją dla grafika.

Chyba trudno się do was dostać.

Większość naborów prowadzimy do bardzo wymagających projektów, więc kluczowe jest dla nas doświadczenie pracowników i umiejętność obsługi narzędzi, z których na co dzień korzystamy. Z tego powodu sięgamy po najlepszych na rynku. Zatrudnieni przez nas graficy są elitą i posiadają bardzo szeroką wiedzę. Wielu przeciera sobie szlaki u nas, dzięki czemu zdobywa potem pracę w najlepszych zachodnich studiach filmowych i animacyjnych.