Afera szpiegowska. Popularny komunikator miał służyć do inwigilacji

Katarzyna Florencka
Komunikator ToTok nie jest zbyt znany w Polsce, jednak w Zjednoczonych Emiratach Arabskich w ostatnich miesiącach jego popularność eksplodowała. Teraz jednak nad aplikacją zebrały się czarne chmury: wygląda bowiem na to, że ToTok został stworzony przez rząd Emiratów w celu śledzenia obywateli.
Popularność komunikatora ToTok w ostatnich tygodniach eksplodowała na Zachodzie. Po oskarżeniach o szpiegostwo zniknął on jednak ze sklepów Google i Apple. Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Gazeta
Jak twierdzi "New York Times", powołując się na wyniki własnego śledztwa i opinie speców od cyberbezpieczeństwa, rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich miał stosować aplikację do śledzenia osób, które miały nieszczęście ją zainstalować.

Ogromna popularność ToToka w Emiratach nie dziwi: zaaprobowana przez rząd aplikacja pozwala na skorzystanie z dobrodziejstw nowoczesnego komunikatora do wymiany wiadomości tekstowych oraz plików wideo i dźwiękowych w kraju, w którym wiele funkcji apek takich jak WhatsApp i Skype jest zablokowanych.

W ostatnich tygodniach ToTok zaczął zyskiwać popularność również na Zachodzie. W ubiegłym tygodniu był jedną z najczęściej ściąganych aplikacji społecznościowych w USA.


Aplikacja zniknęła ze sklepów
Jak możemy przeczytać w "NTY", za odpowiedzialną za ToTalka firmą Breej Holding stoi najprawdopodobniej firma DarkMatter z Abu Zabi, specjalizująca się w kwestiach związanych z cyberbezpieczeństwem. Aplikacja ma być również powiązana z firmą Pax AI, której biura znajdują się w tym samym budynku, co służby wywiadowcze Emiratów.

Kilka godzin po pojawieniu się oskarżeń o szpiegostwo, ToTok zniknął zarówno z Google Play, jak i z App Store. Sama firma w oświadczeniu na swojej stronie przekonuje, że to tylko kwestia "problemów technicznych".

Facebook pozywa Pegasusa
Jak informowaliśmy pod koniec października, Facebook zdecydował się iść do sądu z izraelską firmą NSO Group, twórcami programu szpiegowskiego Pegasus. Według firmy Marka Zuckerberga oprogramowanie, zamiast włamywać się wyłącznie na urządzenia osób podejrzanych o przestępstwo, zaatakowało również takie, które kryminalistami nie były.

Technologiczny gigant ma dowody na to, że około 1400 użytkowników WhatsAppa, w tym dziennikarzy, dyplomatów, aktywistów, obrońców praw człowieka czy politycznych dysydentów, padło ofiarą szpiegowskiego oprogramowania.

Choć w pozwie nie padają nazwy wszystkich 20 krajów, które miały paść ofiarą ataku, z prefiksów telefonów można wywnioskować, że chodzi o m.in. Meksyk, Stany Zjednoczone, Emiraty Arabskie i Bahrajn.