W nowym roku kierowcy zapłaczą. Wydatki na samochód w 2020 wzrosną monumentalnie

Patrycja Wszeborowska
Rok 2020 nie zapowiada się zbyt optymistycznie finansowo dla kierowców, zarówno tych planujących kupić auto, jak i już posiadających własne cztery koła. Nie dość, że zdrożeją nowe i używane samochody, to więcej zapłacimy również za obowiązkowe ubezpieczenie samochodu. Drastycznie wzrosną także kary za brak OC dla właścicieli aut osobowych.
Rok 2020 przyniesie wzrosty kosztów dla kierowców. Nie dość, że wzrosną ceny polis OC, to jeszcze więcej zapłacimy za samochody, zarówno z rynku pierwotnego, jak i wtórnego. Fot. Robert Robaszewski / Agencja Gazeta
Drożej na rynku nowym i wtórnym
– Wyższe o kilkadziesiąt procent ceny samochodów to efekt m.in. wprowadzenia nowych limitów emisji spalin. Od 2020 roku docelowy poziom emisji dla nowych samochodów będzie wynosić 95 g CO2/km. Jeśli średnia emisja dwutlenku węgla przekroczy cel w danym roku, producent zapłaci karę  - 95 euro za każdy gram na km powyżej normy – czytamy na portalu punkta.prowly.com, zajmującego się porównywaniem ubezpieczeń samochodowych.

Zwyżki będą dotyczyć również rynku wtórnego. Używane auta zdrożeją średnio o 10 proc., a podwyżki będą najbardziej bolesne dla kierowców poszukujących aut w średnim wieku, czyli najpopularniejszych.


Wzrosną również stawki za OC. Pierwsze wzrosty o 6 proc. rok do roku odnotowano w grudniu, zaś jak przewidują analizy Punkta podnoszenie cen będzie sukcesywne.

Drakońskie kary za brak OC
W 2020 zmianom ulegną także kary za brak ubezpieczenia. Najwyższa grzywna za brak OC w nowym roku wyniesie aż 7800 złotych dla właścicieli aut ciężarowych (o 1050 złotych więcej niż rok temu). Kierowcy samochodów osobowych zapłacą maksymalnie 5200 złotych (700 złotych więcej), zaś posiadacze motocykli czy skuterów - 870 złotych (120 złotych więcej).

Skąd tak wysokie podwyżki? Wysokość kar za brak OC jest uzależniona od płacy minimalnej. Ta z kolei od 1 stycznia 2020 roku wzrosła z 2250 złotych do aż 2600 złotych brutto.

Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, skutki drastycznej podwyżki najniższego zarobku w Polsce uderzą Polaków po kieszeniach. Jeśli obietnice wyborcze PiS się spełnią i w 2023 roku minimalna krajowa będzie wynosić 4000 złotych brutto, wiele małych firm zbankrutuje, inflacja podskoczy, zaś to pociągnie za sobą wywindowanie cen w sklepach i na rynku mieszkaniowym.

Już w tym roku dla mieszkańców bloków i osiedli bolesne będą również podwyżki czynszów wynikające z podniesienia płacy minimalnej. Spowoduje to bowiem wzrost kosztów wszystkich usług, które kontraktują spółdzielnie i wspólnoty mieszkaniowe, m.in. sprzątania czy ochrony budynków.