Pracują, ale nie dostają swoich wynagrodzeń. Wszystko przez nowy pomysł rządu

Patrycja Wszeborowska
Od 1 stycznia 2020 roku w życie weszła obowiązkowa biała lista, czyli baza danych podatników VAT, która w czytelny sposób listuje uczciwe, zarejestrowane firmy. Niestety ma dość istotny szkopuł - nie trafiają na nią początkujący przedsiębiorcy i samozatrudnieni. A przynajmniej nie na początku swojej działalności, ponieważ tygodniami czekają na rejestrację w systemie VAT. Tymczasem bez obecności na białej liście kontrahenci nie chcą opłacać wystawionych faktur.
Wielu kontrahentów nie znajduje początkujących przedsiębiorców i samozatrudnionych na białej liście. Z tego powodu odmawiają im zapłaty za wystawione faktury. Fot. 123rf.com
Kaganiec na nowych samozatrudnionych
Biała lista podatników VAT ma być kagańcem na nieuczciwych przedsiębiorców. Jak przekonuje Ministerstwo Finansów, ułatwia firmom weryfikację kontrahentów i zwiększa bezpieczeństwo biznesu. Dzięki niej klienci, chcący wykonać dużą transakcję, mogą sprawdzić, czy ich sprzedawca znajduje się w bazie jako czynny płatnik VAT i czy znajdujący się tam rachunek bankowy zgadza się z numerem konta podanym na fakturze.

Jak wskazują eksperci, pomysł w zamyśle jest dobry i potrzebny, niestety gorzej z jego realizacją. Okazuje się bowiem, że jest pełen dziur. Białą lista nałożyła kaganiec nie tylko na podejrzanych przedsiębiorców, ale również na tych dopiero rozpoczynających swoją działalność gospodarczą oraz samozatrudnionych.


– Jestem wkurzony i powoli zaczynam być przerażony. Od czterech tygodni nie mogę dostać przelewu od klienta, ponieważ ten upiera się, że mi nie zapłaci, dopóki nie będę widniał na białej liście. Jestem zmuszony żyć z oszczędności. Po co mi to było? – martwi się w rozmowie z INNPoland.pl Karol, który od niedawna przeszedł na samozatrudnienie w warszawskiej firmie.

Wcześniej dla tego samego klienta pracował na umowach o dzieło. Problemów nie było przez kilka lat - dopóki nie zachorował i w ciężkim stanie wylądował w szpitalu. Zgodnie z sugestią klienta przeszedł na samozatrudnienie, aby opłacić sobie składki zdrowotne.

– W urzędzie dzielnicy byłem na początku stycznia i wtedy powiedziano mi, żebym się nie przejmował, bo szybko to załatwią. Jednak za chwilę minie miesiąc od rejestracji, a ja nadal nie mam ani miejsca na liście, ani pieniędzy – skarży się mężczyzna.

Brak VAT, brak białej listy
Aby trafić na białą listę, przedsiębiorca musi być zarejestrowany jako płatnik VAT. Jednak jest jeden problem - rejestracja zazwyczaj trwa kilka tygodni nawet do kilku miesięcy.

– Czynny podatnik podatku VAT może czekać na rejestrację od kilku dni do kilku tygodni. Oczywiście procedura ta może się wydłużyć do kilku miesięcy, ale w przypadku, gdy dane podane na formularzu VAT-R są nieprawdziwe lub niekompletne. Ważne jest, by w takiej sytuacji odpowiadać na wezwania z urzędu skarbowego i uzupełniać ewentualne braki na bieżąco, wtedy procedura rejestracji znacznie się skraca – wyjaśnia w rozmowie z INNPoland.pl Ewelina Dulęba z Akademii Księgowości i Prawa Podatkowego.
Oczekiwanie na wpisanie na białą listę może trwać tygodniami.Fot. Tomasz Stańczak / Agencja Gazeta
Bez obecności w wykazie niektórzy kontrahenci odmawiają początkującym przedsiębiorcom i świeżo samozatrudnionym zapłaty.

– Biała lista działa jak straszak. Gdy kogoś na niej nie ma, staje się podejrzany dla kontrahenta. I uderza to między innymi w nowe firmy, które mają już na starcie finansowe kłopoty – mówiła w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Beata Hudziak-Nagórska, doradca podatkowy w kancelarii 8Tax.

– Osobiście znam przypadki, w których nawet podatnicy zwolnieni z VAT składali VAT-R do urzędu skarbowego, zgłaszając również swoje rachunki firmowe, by widniały na białej liście - mimo, że takiego obowiązku nie mieli, ponieważ płatność za fakturę na dowolną kwotę na podany przez nich rachunek niewidniejący na białej liście nie rodzi dla żadnej ze stron sankcji - tylko dlatego, że kontrahenci nie chcieli z nimi wchodzić we współpracę – wspomina Ewelina Dulęba.

Co ciekawe, wysokość przelewu, która rzeczywiście mogłaby przysporzyć nabywcy problemów, to 15 tys. złotych. Tymczasem partnerzy biznesowi boją się opłacać faktury, w których figurują znacznie niższe kwoty. Nie pomaga też tłumaczenie, że wpłata na konto spoza białej listy niczym nie grozi, jeśli w ciągu trzech dni od zdarzenia poinformujemy o tym urząd skarbowy.

– Od niedawna jestem samozatrudnionym programistą, firmę założyłem 1 grudnia. Wniosek o dopisanie do listy płatników VAT złożyłem pod koniec listopada i chyba wciąż nie ma mnie na białej liście. Mówię „chyba”, bo w poniedziałek dostałem jakiś list, ale jeszcze nie odebrałem go z poczty. Możliwe, że to jest to, bo w urzędzie powiedziano mi, że rejestracja potrwa do dwóch miesięcy – opowiada nam swoją historię Grzesiek z Wrocławia.

Niektórym wystarczy kopia wniosku
Klient, który chciał opłacić fakturę Grześka za grudzień, zauważył, że nie ma go na białej liście. Nie był pewny, czy w takim razie może mu zapłacić, więc poprosił go o potwierdzenie bycia płatnikiem VAT.

– Porozmawiałem na ten temat z urzędniczką do spraw VAT-u. Wydawała się zdenerwowana tą sytuacją i moim telefonem, powiedziała, że nic na to nie może poradzić, że muszę czekać. Niemniej doradziła mi wysłanie kopii złożenia wniosku klientowi. To mu wystarczyło i zapłacił w terminie – mówi.

Grześkowi się udało, Karolowi nie. Jego klient twierdzi, że nie może zrobić przelewu, bo za to grożą kary i wniosek VAT nie wystarczy. Powoływanie się na dotychczasowe zdrowe relacje biznesowe nie pomaga, tak samo tłumaczenia, że ustawa mówi inaczej. Klient jest niewzruszony.

– Na szczęście mam oszczędności, ale jeśli drugi raz nie dostanę od niego przelewu, to naprawdę zaczną się problemy. Mam kredyt i mnóstwo opłat – wzdycha mężczyzna.

Jak czytamy na stronie biznes.gov.pl, jeśli zapłacimy swojemu partnerowi biznesowemu kwotę powyżej 15 tys. złotych na inny rachunek, niż podany w wykazie (albo nie podany w ogóle), nie będziemy mogli zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu tej kwoty oraz będziemy solidarnie odpowiadać z kontrahentem za jego zaległości podatkowe.

Jednak jak podkreśla Ministerstwo Finansów, sankcje nie obowiązują, „jeśli najpóźniej w ciągu 3 dni od zrobienia przelewu na niewłaściwy numer rachunku bankowego poinformujemy o tym naczelnika urzędu skarbowego właściwego dla sprzedawcy”.

Ewelina Dulęba przekonuje, że to również jedyny sposób, by przekonać kontrahenta do opłacenia faktury powyżej 15 tys. złotych.

– Niestety to nadal rodzi dodatkową czynność, jaką musi wykonać klient. Na chwilę obecną nie ma innego wyjścia, które skróciłoby wszystkie formalności. Podatnik może zaproponować dłuższy termin płatności i skontaktować się z urzędem skarbowym, by ustalić przebieg procesu rejestracji – kwituje.