Odwiedziliśmy samoobsługowe "sklepy przyszłości". Oto jak robi się w nich zakupy

Patrycja Wszeborowska
W lodówce świeci pustkami i nie ma co do garnka włożyć, tymczasem zupełnie niespodziewanie zastał cię środek nocy lub nadeszła niehandlowa niedziela czy święto narodowe? Z myślą o takich właśnie chwilach w Polsce powstają pierwsze sklepy samoobsługowe - działające zupełnie autonomicznie, bez kasjerów i ludzkiej obsługi, opierające się na technologii i sztucznej inteligencji. Redakcji INNPoland taka technologiczna nowinka nie mogła pozostać obojętna, tym bardziej, że dwa samoobsługowe sklepy powstały niedawno w Warszawie.
Patrycja Wszeborowska w sklepie przyszłości Stefan Ronisz
Gigamaszyna vendingowa
Jako pierwszy odwiedziliśmy zlokalizowany w Warszawie przy ulicy Światowida 18 sklep sieci Carrefour. Na pierwszy rzut oka autonomiczna placówka robi bardzo skromne wrażenie – jest to mała budka, ustawiona blisko stacji benzynowej. Po wejściu do środka naszym oczom ukazała się olbrzymia, podzielona na segmenty maszyna vendingowa.

Co to takiego? Kojarzycie automat z batonikami czy słodkimi napojami, który w zamian za wrzucone do środka złotówki, „wypluwa” z siebie wybrane towary? Samoobsługowy sklep Carrefour to coś podobnego, jednak tu towary podawane są za pomocą specjalnych wind, a płatności dokonać można jedynie kartą lub aplikacją BLIK.


Znajdziemy tu zarówno artykuły świeże, jak owoce, warzywa, nabiał i ryby, jak również dania gotowe, artykuły higieniczne czy przekąski. Odbioru zakupów dokonuje się w poszczególnych maszynach, dopasowanych do charakteru delikatniejszych produktów, np. świeżych jajek.

Panel dotykowy z kasą samoobsługowąRedakcja INN:Poland

Nam udało się kupić jabłka oraz kawę, zaś płatności dokonaliśmy kartą. Podczas zakupów nie doszło do żadnej awarii, jednak w razie, gdyby maszyna się zacięła dla klientów dostępna jest całodobowa infolinia i kontakt z konsultantami.

Poustawiane za szkłem artykuły wydają się nieco wyobcowane, jakby były tam za karę. Jednak trudno się dziwić twórcom maszyn i wymagać, by towary stały swobodnie na półkach, podane na tacy sklepowym złodziejaszkom. Niemniej ostateczne wrażenia ze sklepu są dość pozytywne – mimo małego metrażu sklep jest sprawny, nieźle wyposażony i – ciekawostka – ma nawet mini kaloryfer.

Ufność w ludzi
Na następne zakupy udaliśmy się do sklepu sieci Bio Family na Powsińskiej 44 w Warszawie. Jednak tu dostanie się do środka wymaga nieco bardziej skomplikowanej procedury.

Choć na co dzień placówka jest otwarta i obsługiwana przez kasjerów, to w niedziele handlowe, święta, bądź w nocy do sklepu można dostać się jedynie za pomocą bezpłatnej aplikacji. To znaczy – jeśli „bezpłatna” oznacza podanie swoich danych w postaci imienia i nazwiska, daty urodzenia, numeru telefonu oraz zdjęcia twarzy.

Wcześniej aplikacja żądała również zdjęcia dowodu osobistego lub prawa jazdy, tłumacząc to kwestiami bezpieczeństwa, jednak po napływających skargach Bio Family wycofała się z pomysłu.

Po rejestracji aplikacja generuje nam specjalny, jednorazowy kod dostępu QR lub liczbowy, dzięki któremu dostajemy się do środka. W środku Bio Family jest pełnoprawnym, dużym sklepem, w którym produkty swobodnie stoją na półkach. Znajdziemy tu wyłącznie certyfikowane bio produkty - od jedzenia, po kosmetyki i chemię domową. W ciągu dnia w środku tygodnia płatności za zakupy możemy dokonać u kasjera, a w dni wolne od handlu za pomocą karty przy kasach samoobsługowych.

Supermarket Bio FamilyRedakcja INN:Poland

Aby wydostać się ze sklepu, postępujemy identycznie jak przed wejściem – generujemy w aplikacji kod, który otwiera dla nas drzwi. W przypadku, gdy pojawią się problemy z aplikacją lub rozładuje się nam telefon, dzwonimy na infolinię lub wciskamy przycisk alarmowy, który... awaryjnie otwiera drzwi.

Gdy spytałam obsługę, czy nie boi się, że taka ewentualność może zachęcić nieuczciwych do wychodzenia bez płacenia, usłyszałam, że zwyczajnie ufają swoim klientom. Zabezpieczeniem jest również aplikacja - w końcu bez niej niemożliwe jest dostanie się do sklepu, a każdy konsument podaje tam swoje dane, które umożliwiają identyfikację w razie problemów. Trzymamy kciuki, by się zwyczajnie nie pojawiały.

To niejedyne całkowicie autonomiczne sklepy w Polsce. W Poznaniu swoje podwoje otworzył już sklep sieci Take&Go. Na podobne rozwiązanie ostrzy sobie zęby sieć Żabka, która jeszcze w zeszłym roku zapowiedziała otwarcie własnego "Sklepu Przyszłości".