Siedlczanka wyłudziła prawie 400 tys. zł. Oszukała tych, którzy po ludzku chcieli pomóc

Izabela Wojtaś
Patent na szybkie pieniądze: wymyśl śmiertelną chorobę, nagraj rzewne wideo, najlepiej takie, w którym wypowiedzą się dzieci, i utwórz zbiórkę na portalu crowdfundingowym pomagam.pl. Tak zrobiła Agata K. z Siedlec. Na rzekomego raka pochwy udało jej się uzbierać prawie 400 tys. zł.
Takim zdjęciem Agata K. opatrzyła swoją zbiórkę na portalu Pomagam.pl Źródło: Pomagam.pl, wrzesień 2019 r.
Agata K. z Siedlec kilka miesięcy temu założyła zbiórkę w serwisie Pomagam.pl. Zbierała na leczenie nowotworu pochwy oraz guzów na pęcherzu i wątrobie. Początkowo chciała uzbierać 20 tys. zł, we wrześniu zeszłego roku powiększyła już do 180 tys. zł. Kwotę ciągle zwiększała, tłumacząc, że jej organizm opornie reaguję na chemię i że są przerzuty. Historia poruszyła tysiące serc – zbiórkę wsparło ponad 6 tys. osób, a kobieta zebrała prawie 400 tys. zł.

Prawie 400 tys. zł na raka, którego nie ma
Takim zdjęciem Agata K. opatrzyła zbiórkę na Pomagam.pl.Źródło: Pomagam.pl, wrzesień 2019 r.

O swojej chorobie p. Agata opowiadała w filmikach zamieszczanych na swoim profilu na Facebooku. Pojawiło się nawet nagranie z dziećmi proszącymi o pomoc dla mamy. O wsparcie prosił także na swoim profilu Krzysztof S., tata „chorej”.


Poza rozpaczliwymi prośbami na portalu Pomagam.pl nie pojawiły się jednak żadne konkrety – brakowało historii choroby, zaświadczeń ze szpitala i faktur. Darczyńcy nabierali podejrzeń. Agata K., żeby się wytłumaczyć, dodała do zbiórki poniższą fakturę – „potwierdzającą” zakup dawki Kadcyla w warszawskiej aptece Gemini. Opiewała na kwotę prawie 21 tys. zł.
Screen faktury na zakup Kadcyla.Źródło: Wykop.pl
Fala oburzenia
Stało się prawie jasne, że cała historia jest wymyślona. W serwisie Wykop.pl jedna z osób, która wsparła zbiórkę Agaty K., napisała tak:

– Z ciekawości zajrzałem na fanpage zbiórki (na tę chwilę niedostępny) i osłupiałem. Pani Agata najpierw stwierdziła, że została „już osądzona” i musi „ochłonąć”, po czym jako dowód wrzuciła fakturę na zakup leku, no i właściwie jest mały problem, właściwie kilka – napisał Nikczemnik.

Fikcyjna faktura
Faktycznie, faktura była podejrzana. Po pierwsze, widniał na niej Kadacyl – lek, który jest stosowany w leczeniu raka piersi, tymczasem siedlczanka mówiła, że leczy się na raka pochwy. A to był dopiero początek.

Leki na raka są dostępne w obiegu zamkniętym, tzn. można je kupić tylko w przyszpitalnych aptekach. Tymczasem na zamieszczonej fakturze jako sprzedawca widniała warszawska sieciowa apteka Gemini. INNPoland zapytał jej przedstawicieli o prawdziwość tego dokumentu – zaprzeczyli, że kiedykolwiek wystawili taką fakturę.

Napisaliśmy też do Agaty K. z pytaniem o całą sprawę. Wiadomość odczytała, ale nie odpisała. Na jej profilu na Facebooku i na fanpage'u, który utworzyły dwie kobiety poruszone historią Agaty K., rozpętała się burza.

– W maju pisała, że ma przerzuty na kręgosłup i organizm opornie reaguje na chemię. Dziś już wiemy, że nie było przerzutów. Ba, nie było żadnej chemii – napisała Anna. – Idealna aktorka. Płakała na filmikach na zawołanie! – skwitowała Ewa.

– To jest po prostu ku..a bezczelność, aby tak traktować ludzi którzy wpłacali pieniądze Bo martwili się o życie człowieka!!! Jak tak można się zachowywać? – nie przebierał w słowach kolejny komentujący.

Na komentarze Agata K. jednak nie odpowiadała. Zamieściła tylko poniższy wpis, ale szybko go skasowała.
Screen wpisu Agaty K., w którym próbowała wytłumaczyć się ze swojego postępowania. Został już usunięty.Źródło: Facebook
Naiwni ludzie, a może winne Pomagam.pl?
To już nie pierwszy raz, kiedy ludzie wsparli zbiórkę, która okazała się jednym wielkim kłamstwem. Ponad dwa lata temu bardzo głośno było o sprawie Antosia Rudzkiego, który zbierał w serwisie Zrzutka.pl na operację siatkówczaka w USA.

W sprawę zaangażowały się wtedy nawet znane osoby. Maciej Orłoś, Wojciech Modest Amaro, Katarzyna Zielińska i Kazimierz Marcinkiewicz opublikowali filmiki z prośbą o wsparcie, a Anna i Robert Lewandowscy przelali aż 100 tys. zł.

Wszyscy chcieli pomóc i wszyscy zostali oszukani. O wątpliwościach poinformowali internauci, potem wszystko potoczyło się lawinowo. Kto zawinił? Trudno wskazywać palcem, ale w jednej i drugiej sprawie jest wspólny mianownik: platforma crowdfundingowa, która przy tworzeniu zbiórki nie wymaga żadnych dokumentów potwierdzających leczenie.

Co prawda, w przypadku Antosia Zrzutka.pl złożyła zawiadomienie do prokuratury, ale dopiero po interwencji internautów, a w przypadku Agaty K. o możliwości popełnienia przestępstwa prokuraturę poinformowała siedlecka dziennikarka. Agata K. została zatrzymana i przyznała się do zarzutów - donosi Tygodnik Siedlecki.

Nic nie wiadomo o tym, by w tej sprawie jakieś kroki podjęła platforma Pomagam.pl. Próbowaliśmy się z nimi skontaktować – wysłaliśmy e-mail i wiadomość na Facebooku, ale pozostały bez odzewu.

Kluczowa lepsza weryfikacja
Dwa lata temu, właśnie po akcji z Antosiem, Jakub Sztyler stworzył stronę zajmującą się zbiórkami pieniędzy dla potrzebujących, która miała lepiej weryfikować osoby zakładające zbiórkę. Przedsiębiorca w rozmowie z naszym dziennikarzem mówił, że zatrudnia sztab ludzi, którzy będą weryfikowali zgłoszenia od potrzebujący. Nadal są jednak strony, które tego nie robią.

Wniosek wyciągnijcie sami. Najgorsze jest jednak to, że ludzie, którzy zostali oszukani pewnie już nigdy nie włączą się w żadną zbiórkę, tymczasem osób, które potrzebują pomocy, ciągle przybywa. Ktoś nawet napisał, że Agata K. powinna przejść się na oddział onkologiczny i zobaczyć, jak walczą o życie osoby chore na raka.