Podatek cukrowy nadchodzi. Branża zapowiada podwyżki, napoje droższe o połowę
W tym tygodniu rząd oficjalnie przyjął projekt ustawy wprowadzającej m.in. podatek od słodkich napojów. Producenci tych napojów – zarówno mali, jak i ci najwięksi – cały czas jednak się burzą. Ostrzegają, że już za chwilę za napoje bezalkoholowe przyjdzie nam zapłacić kilkadziesiąt procent więcej niż dotychczas.
Droższe napoje
Ci najwięksi już teraz tworzą strategie radzenia sobie z nowymi regulacjami. Możliwe jest zmniejszenie zawartości cukru, objętości butelek lub trzymanie kciuków w nadziei, że klienci zaakceptują wyższe ceny.
Jak jednak ocenia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Izabela Morawska z biura prasowego Coca-Coli, po wprowadzeniu nowego podatku ceny wszystkich napoi bezalkoholowych na rynku mogą wzrosnąć średnio o 30 proc. "Wszystkich", czyli również tych niedosładzanych. Z kolei napoje słodzone podrożeją co najmniej o połowę – przy czym cena najtańszych może się nawet podwoić.
Napoje z zagranicy
Nie jest to pierwsza ostro krytyczna reakcja przedstawicieli branży na plany rządu. Kilka dni temu Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności ostrzegał, że wejście w życie nowego podatku po prostu zwiększy eksport słodkich napojów z Niemiec, Czech i Słowacji, gdzie podatku od cukru nie ma.
Ministerstwo Zdrowia chęć wprowadzenia podatku od cukru tłumaczy stanem zdrowia Polaków. Danina ma objąć wszystkie typy dosładzanych napojów; wyłączone z niej będą jedynie napoje z naturalnym cukrem z owoców i warzyw.
Podatek od słodkich napojów to jeden z trzech nowych podatków zapowiedzianych w grudniu przez resort zdrowia. Pozostałe dwa to podatek od reklam suplementów diety oraz od alkoholu w małych opakowaniach, tzw. małpkach.
Suplementy w rządowej zamrażarce
Każda z nowych danin wzbudziła głośny sprzeciw ze strony producentów opodatkowanych towarów. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, z pomysłu na podatek od reklam suplementów resort zdążył już się wycofać. Dochody z podatku w wysokości 50 mln złotych rocznie miały zasilać kasę Narodowego Funduszu Zdrowia i budżet państwa. Pomysł jednak trafił do zamrażarki po spotkaniu Rady Dialogu Społecznego.
– Na razie ministerstwo chce zobaczyć, jak branża sama się reguluje i wtedy ewentualnie przeniesie ten podatek do innego projektu w najbliższym czasie – tłumaczył wymijająco mediom Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora Generalnego Pracodawców RP, który brał udział w spotkaniu.