Podatek cukrowy nadchodzi. Branża zapowiada podwyżki, napoje droższe o połowę

Katarzyna Florencka
W tym tygodniu rząd oficjalnie przyjął projekt ustawy wprowadzającej m.in. podatek od słodkich napojów. Producenci tych napojów – zarówno mali, jak i ci najwięksi – cały czas jednak się burzą. Ostrzegają, że już za chwilę za napoje bezalkoholowe przyjdzie nam zapłacić kilkadziesiąt procent więcej niż dotychczas.
Przedstawiciele Coca-Coli ostrzegają, że po wprowadzeniu podatku od cukru ceny niektórych napoi mogą się nawet podwoić. Fot. Flickr.com / Rex Sorgatz / CC BY 2.0
Rząd chciałby, żeby nowa danina zaczęła obowiązywać już w kwietniu. Projekt ustawy zakłada, że opłata od słodzonych napojów będzie wynosić średnio pomiędzy 0,5 zł a 1,2 zł – jednak producenci napojów ostrzegają, że konsumenci znacznie mocniej odczują skutki tego podatku.

Droższe napoje
Ci najwięksi już teraz tworzą strategie radzenia sobie z nowymi regulacjami. Możliwe jest zmniejszenie zawartości cukru, objętości butelek lub trzymanie kciuków w nadziei, że klienci zaakceptują wyższe ceny.

Jak jednak ocenia w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Izabela Morawska z biura prasowego Coca-Coli, po wprowadzeniu nowego podatku ceny wszystkich napoi bezalkoholowych na rynku mogą wzrosnąć średnio o 30 proc. "Wszystkich", czyli również tych niedosładzanych. Z kolei napoje słodzone podrożeją co najmniej o połowę – przy czym cena najtańszych może się nawet podwoić.


Napoje z zagranicy
Nie jest to pierwsza ostro krytyczna reakcja przedstawicieli branży na plany rządu. Kilka dni temu Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności ostrzegał, że wejście w życie nowego podatku po prostu zwiększy eksport słodkich napojów z Niemiec, Czech i Słowacji, gdzie podatku od cukru nie ma.

Ministerstwo Zdrowia chęć wprowadzenia podatku od cukru tłumaczy stanem zdrowia Polaków. Danina ma objąć wszystkie typy dosładzanych napojów; wyłączone z niej będą jedynie napoje z naturalnym cukrem z owoców i warzyw.

Podatek od słodkich napojów to jeden z trzech nowych podatków zapowiedzianych w grudniu przez resort zdrowia. Pozostałe dwa to podatek od reklam suplementów diety oraz od alkoholu w małych opakowaniach, tzw. małpkach.

Suplementy w rządowej zamrażarce
Każda z nowych danin wzbudziła głośny sprzeciw ze strony producentów opodatkowanych towarów. Jak pisaliśmy w INNPoland.pl, z pomysłu na podatek od reklam suplementów resort zdążył już się wycofać. Dochody z podatku w wysokości 50 mln złotych rocznie miały zasilać kasę Narodowego Funduszu Zdrowia i budżet państwa. Pomysł jednak trafił do zamrażarki po spotkaniu Rady Dialogu Społecznego.

– Na razie ministerstwo chce zobaczyć, jak branża sama się reguluje i wtedy ewentualnie przeniesie ten podatek do innego projektu w najbliższym czasie – tłumaczył wymijająco mediom Arkadiusz Pączka, zastępca dyrektora Generalnego Pracodawców RP, który brał udział w spotkaniu.