Zerowy PIT miał być ulgą dla młodych. Faktycznie to zastrzyk finansowy dla szefów-dusigroszy

Jakub Tomaszewski
Zerowy PIT w swoim ratio legis miał być podatkową ulgą dla młodych. W rzeczywistości jednak skutkuje często obniżeniem pensji. W momencie odnowienia umów, zatrudnieni dostają do podpisania papiery z nowymi, niższymi stawkami. Pracownikom w wieku 26 plus, pensje nie są zmieniane.
Pracownicy przed 26. rokiem życia spotykają się z obniżaniem stawek godzinowych przez zerowy PIT Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Jak pisze Money.pl, w nowych umowach zlecenia pracownicy w miejsce 18 złotych, zobaczyli nową, obniżoną do 17 złotych stawkę godzinową. Jak mówi Piotr, pracownik jednej z łódzkich firm gastronomicznych – Szef nawet nie rozmawiał z nami o obniżce. Po prostu któregoś dnia wręczył wszystkim nam, pracownikom do 26. roku życia, papiery do podpisania. Nawet nikt nie kryje, że chodzi o zerowy PIT.

– To nie jest jednostkowy przypadek. To już druga firma, która obniża mi stawkę z powodu zerowego PIT-u – opowiada inny rozmówca, który prosi o anonimowość, ponieważ obawia się zwolnienia go przez pracodawcę.


Odświeżona umowa z odświeżoną stawką
Umowy zlecenia wznawiane są co roku. Przy tej okazji, pracodawca postanowił obniżyć stawki pracownikom przed 26. rokiem życia. Starsi zatrudnieni mają niezmienione pensje. To, co trafiłoby do kieszeni młodszych pracowników, wielu pracodawców postanowiło zatrzymać w firmie.

To w ramach jednej z przedwyborczych obietnic Jarosława Kaczyńskiego (tzw. wielkiej piątki) zerową stawką PIT objęto dochody osób poniżej 26. roku życia do kwoty 85,5 tys. rocznie. W przypadku pensji na poziomie średniej krajowej, dzięki zerowej stawce w kieszeni podatnika miało zostać prawie 4 tys. złotych w skali roku.

Leseferyzm po polsku
Jakkolwiek można mieć sporo moralnych wątpliwości, co do postępowania szefów-dusigroszy, to warto zauważyć, że ze strony wolnego rynku jest to kolejny prztyczek w nos dla prób odgórnego sterowania mechanizmami, jakim rządzi się gospodarka wolnorynkowa.

Niedawno pisaliśmy o innych konsekwencjach prób zadekretowania dobrobytu. Administracyjne podwyższanie poziomu życia Polaków kończy się tymczasem podwyżkami cen wielu towarów i usług.