Tegoroczna zima przejdzie do historii jako najcieplejsza. Naukowcy wyjaśniają przyczynę anomalii

Izabela Wojtaś
Brak uderzenia prawdziwej zimy, czyli mrozów i opadów śniegu był wielkim zaskoczeniem dla meteorologów. Naukowcy za ten stan rzeczy winią sytuację na biegunie południowym.
Ta zima będzie prawdopodobnie najcieplejszą w historii. ot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta
Do końca zimy zostało już tylko kilka tygodni i wszystko wskazuje na to, że będzie ona najcieplejszą z tych, jakie kiedykolwiek zarejestrowano. Najprawdopodobniej za zawirowania w modelach klimatycznych i tegoroczny rekordowo ciepły styczeń winę ponosi sytuacja na biegunie północnym.

Zimne powietrze „uwięzione” na biegunie
Bloomberg” wyjaśnia, że trwająca od ponad trzech miesięcy dodatnia oscylacja arktyczna i blokada cyrkulacji atmosferycznej stały się przyczyną ekstremów pogodowych w Europie i w wielu innych miejscach leżących wokół Arktyki.

– Oscylacja rzadko jest tak intensywna, a jej utrzymywanie rzadko trwa tak długo. Według US National Weather Service w piątek temperatura będzie niższa niż średnia. Osiągnęła rekordową intensywność 10 lutego i prawdopodobnie wzrośnie w ciągu kilku najbliższych dni – powiedział „Bloombergowi” Craig Long, meteorolog z amerykańskiego Centrum Prognoz Klimatycznych w College Park w stanie Maryland.


Ekstremalnie ciepła zima i w Polsce, i na całej północnej półkuli planety, to efekt niezwykle silnego wiru polarnego, który od listopada do dziś tkwi nad Arktyką, od czasu do czasu osiągając rekordową siłę i rozmiary.

Oscylacja arktyczna, czyli co?
Oscylacja arktyczna to mówiąc najprościej – rodzaj cyrkulacji atmosferycznej, który występuje w polanych i środkowych szerokościach geograficznych. Jej wskaźnik może być dodatni albo ujemny.

Jeśli jest dodatni (pozytywny) to zimne powietrze arktyczne zostaje uwięzione na biegunie. Jeśli jest zaś ujemnej (negatywny) to zimne powietrze arktyczne z łatwością przenika przez środkowe szerokości geograficzne Europy, przynosząc deszczowo-burzową pogodę.

Ekstremalnie ciepła zima i w Polsce, i na całej północnej półkuli planety, to efekt niezwykle silnego wiru polarnego, który od listopada do dnia dzisiejszego tkwi nad Arktyką, od czasu do czasu osiągając rekordową siłę i rozmiary.

Nie tak miały być
Oscylacja arktyczna to nic nadzwyczajnego w tym rejonie. To normalne, że podczas wahań ciśnienia wzmacniają i osłabiają się wiry polarne otaczające biegun. Niepokojące, jak wskazują naukowcy, jest jednak to, że dodatnia utrzymuje się nad biegunem tak długo.

Jak już pisaliśmy, w pewnym momencie zeszłego roku przewidywania dobrze nam znanych, sprawdzonych modeli klimatycznych nagle przybrały znacznie gorszy obrót.
Przez całą jesień wyglądało to tak, jakby Arktyka normalnie wypuszczała zimno. Zarówno AccuWeather Inc. w Pensylwanii, jak i Maxar, komercyjny prognostyk z Maryland, przewidywali, że tegoroczna zima będzie zimniejsza niż poprzednia.

Tak się jednak nie stało. Modele klimatyczne zaczęły nagle prognozować wzrost temperatury nawet o 5 stopni Celsjusza – podczas gdy wszystkie działania podejmowane w minionych latach latach (w tym porozumienie paryskie) brały pod uwagę znacznie niższe przewidywania.