Tylko usiąść i zapłakać. Ujawniono, ile Polacy tak naprawdę wiedzą o suplementach

Marcin Długosz
Materiał o suplementach nieprzypadkowo znalazł się w kategorii biznes, bo to biznes niezwykle intratny. Rynek suplementów diety w samej tylko Polsce wart był 4,4 mld zł. Dość powiedzieć, że niemal połowa badanych po pierwsze, wierzy, że suplementy były testowane pod kątem skuteczności, niewiele mniej - że podlegają takiemu samemu nadzorowi, jak dopuszczone do sprzedaży leki.
Połowa respondentów wierzy, że suplementy diety są badane pod względem skuteczności, o jakiej zapewniają ich producenci. Fot. Ivabalk / Pixabay
4,4 mld zł rocznie to duża liczba, a rośnie z roku na rok, wg prognoz o 5 proc. Ciekawe badanie o suplementach i ich stronie finansowej przeprowadziło Polskie Towarzystwo Ekonomiczne. Respondentów podzielono na tych z wykształceniem medycznym i bez.
Fot. Polskie Towarzystwo Ekonomiczne
Jak zauważa Adam Czerwiński, analityk z zespołu strategii PIE, niemal połowa badanych (48 proc.) spożywa suplementy, wierząc w powyższe fałsze. Dodaje, że bezpieczeństwo ich stosowania jest wątpliwe. – Wynika to z niewystarczającego nadzoru instytucjonalnego nad rynkiem, niskich barier wejścia dla nowych produktów i producentów oraz z braku stosowanych regulacji gwarantujących bezpieczeństwo – mówi Adam Czerwiński.


Suplementy a testy i nadzór

Jak temu zaradzić? Zdaniem Czerwińskiego, konieczne będzie wprowadzenie opłaty za rejestrację nowych suplementów w GIS, a także zwiększenie budżetu tej instytucji. – W szczególności mamy tu na myśli badania laboratoryjne na suplementach z rynku, które sprawdzałyby deklarowany skład czy czystość mikrobiologiczną – tłumaczy analityk.

W 2018 r. 6,24 proc. kontroli suplementów diety przeprowadzonych przez GIS dało negatywny, dyskwalifikujący wynik. A wstępne przeprowadzenie weryfikacji suplementu zajmuje ok. 2 lata, w tym czasie może być dostępny w sprzedaży detalicznej.

Dodajmy, że w INNPoland.pl niejednokrotnie opisywaliśmy ten rynek, którego wielkim zwolennikiem jest pewien inżynier i samozwańczy "medyk" w jednym. Adam Czerwiński jest delikatny w swojej ocenie. Bo suplementy to nic innego, jak robienie baranów z podatnych na to osób, zatroskanych stanem zdrowia. Obrazowo ich (nie)działanie opisywał w przed kilkoma laty w rozmowie z INNPoland.pl lekarz Paweł Jarosz.

Co prawda już w zeszłym roku zapowiadano zaostrzenie kontroli, co miało trochę ostudzić suplementowy rynkowy chaos, działania niespecjalnie przyniosły skutek.