Wtopa z tarczą antykryzysową. Mogą nie dostać pieniędzy na czas

Izabela Wojtaś
Tarcza to sito, tarcza to tama... Informacje o kolejnych niedociągnięciach rządowej sepcustawy nikogo już nie zaskakują. Tym razem chodzi o dopłaty do pensji dla pracowników. Przez jeden zapis w ustawie przyjdzie czekać na ich wypłatę prawie 1,5 miesiąca.
Błędów w specustawie antykryzysowej ciąg dalszy. Z powodu jednego zapisu dopłaty do pensji mogą trafić do firmy dopiero w połowie maja. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Złożono już 170 wniosków o dofinansowanie wynagrodzenia pracowników z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych - poinformowała szefowa Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Marlena Maląg.

Jaki rząd, takie wsparcie


Chodzi o dofinansowanie do pensji pracowników. Mogą się o nie ubiegać pracodawcy, którzy w ostatnim czasie odnotowali straty.

To jeden z punktów tzw. tarczy antykryzysowej, czyli pakietu zmian dla firm dotkniętych epidemią koronawirusa. Ministerstwo chwali się liczbą wpływających wniosków, przemilczając ważny fakt.


Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, dopłaty do pensji mogą być opóźnione. O ile? Firmy na rządowe wsparcie mogą czekać do połowy maja. I nie chodzi tu wcale o niewydolność urzędów, tylko o zapisy w ustawie.

Dlaczego na pomoc będzie trzeba tak długo?


Z racji tego, że przedsiębiorcy mogą najwcześniej złożyć wniosek o dopłatę w kwietniu, pod uwagę ma być brane przeciętne wynagrodzenie za I kwartał 2020 r. I tu dochodzi do sedna spraw: wysokość przeciętnego wynagrodzenia za I kwartał 2020 nie jest jeszcze znana.

GUS takie informacje publikuje z reguły 1,5 miesiąca po zakończeniu danego kwartału. Zgodnie z tym dane za I kw. 2020 r. pojawią się najprawdopodobniej w połowie maja. Wniosek? Albo rząd w „cudowny” sposób przyspieszy prace GUS-u, albo przedsiębiorcy będą mogą liczyć na dopłaty do pensji pracowników za 1,5 miesiąca.

Dopłaty będą realizowane w pulach


Czas oczekiwania to nie jest jedyną wadą rządowego programu dopłat. Jak już informowaliśmy, z 212 mld złotych, jakie rząd zamierza wydać na ratowanie polskiej gospodarki, 30 mld złotych ma zostać przeznaczone na m.in. wypłaty dla pracowników. Pieniędzy z pierwszej puli wystarczy dla około 170 tys. pracowników.

Dlaczego? Po pierwsze, z kwoty 30 mld złotych trzeba będzie jeszcze uszczknąć grosza na zasiłki opiekuńcze dla ubezpieczonych rodziców, którzy zostają w domu z dziećmi do 8. roku życia, a także na jednorazowe wypłaty w wysokości ok. 2 tys. złotych dla samozatrudnionych i pracujących na kontraktach cywilnoprawnych.

Po drugie, dopłaty do wynagrodzeń pracowników objętych przestojem czy obniżeniem wymiaru czasu pracy będą dokonywane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Zaś w jego kasie znajduje się obecnie tylko 800 mln złotych.