Home office z partnerką lub partnerem. O tym warto pamiętać, żeby uniknąć rozwodu

Izabela Wojtaś
Akcja „Zostań w domu” sprawiła, że wkurzającym kolegą z biurka obok stała się twoja druga połówka? Spokojnie, kiedy trzy lata temu zaczynałam pracę zdalną, niepostrzeżenie po miesiącu home office miłość życia, a zarazem największy przyjaciel, o mały włos nie stał się specjalistą ds. denerwowania. Na szczęście posada, dzięki obopólnym zasadom, nie została do tej pory obsadzona. Oto co robić na wspólnym #homeoffice2020, żeby wasza relacja nie ucierpiała.
Po trzech tygodniach wspólnego home office wszystko, co mówi lub robi wasz partner/partnerka, może irytować. Fot. Ba Tik / Pexels.com

Dramaty wspólnego home office


Trzeba to sobie powiedzieć otwarcie: bycie razem 24/7 może mocno nadszarpnąć nawet najlepsze relacje. Jak bardzo? Nasz siostrzany serwis ASZDziennik ze znaną sobie swadą i nutką ironii dobrze to ujął, pisząc o dramacie 30-latki na home office, której mąż z dnia na dzień stał się irytującym typem z biurka obok.

Jeśli jesteście teraz na podobnym etapie, tzn. po trzech tygodniach wspólnej pracy z domu wszystko, co mówi lub robi wasz partner/partnerka, doprowadza was do białej gorączki, to mam dla was kilka dobrych rad. Trzy lata na home office nauczyły mnie, jak sprawić, by wspólna praca z domu była przyjemnością, a nie walką.


Ustalcie jasne zasady pracy

Na początku było tak: kiedy właśnie miałam dzwonić do eksperta, on ucinał sobie pogawędkę z kolegą z pracy na Skype. Kiedy on potrzebował ciszy, bo właśnie odsłuchiwał ważne nagranie, akurat potrzebowałam kawy z ekspresu. Irytacja narastała. Po miesiącu naszym dialogom bliżej było do psiego warczenia. Jak z tego wybrnęliśmy? Powiedzieliśmy sobie, czego dokładnie potrzebujemy. Jak?

– Jeśli drzwi do pokoju, w którym pracuję, są otwarte, to komunikat: „Pracuję, ale możesz mi powiedzieć wszystko, co chcesz”. Jeśli są zamknięte, oznacza to: „Wolałbym, żebyś mi nie przeszkadzał, ale możesz zapukać, jeśli chcesz mi powiedzieć mi coś bardzo ważnego”. Jeśli na klamce jest napis „Nie przeszkadzać”, oznacza to: „Teraz mnie nie ma dla świata” – wyjaśnia dziennikarka Minda Zetlin na łamach Inc.com.

U nas taka metoda działa. Kartę wieszamy, kiedy prowadzimy rozmowy telefoniczne z ekspertami czy klientami i musimy być w 100 proc. skoncentrowani. Naprawdę, od kiedy zdaliśmy sobie sprawę, że jasnowidztwo to nie jest nasza supermoc, żyje nam się o wiele łatwiej.

Zadbajcie o swoje relacje

Kiedy przechodziliśmy na pracę zdalną, wydawało nam się, że dzięki temu będziemy spędzać ze sobą dużo więcej czas. Życie szybko zweryfikowało to założenie.

Okazało się, że bycie tuż obok nie jest równoznaczne z byciem ze sobą. Odkrycie godne Nobla? Otóż śniadania jedliśmy w pośpiechu, bo wstawialiśmy tuż przed rozpoczęciem pracy, obiad wcinaliśmy przy biurku, bo to był czas na przegląd social mediów, a pod koniec dnia byliśmy już tak sfrustrowani, że nie było mowy o żadnej poważnej rozmowie.

W tym przypadku znowu pomogły jasne zasady. Wstawianie o tej same porze, wspólne jedzenie posiłków z czasem na krótką rozmowę nie o pracy , a przede wszystkim wspólny, popołudniowy spacer do lasu z psem.

Zgodnie z tym, co zaleca psycholog biznesu dr Melanie Katzman, ustaliliśmy też sztywne godziny pracy – niby oczywista oczywistość, ale przez pierwsze pół roku jakoś nam się to nie udawało. Problemy minęły, jak ręką odjął.

W czasie pandemii wdrożyliśmy jeszcze dodatkową zasadę: kawek przez Skype ze znajomymi, oczywiście każdy ze swoimi. Choć kuszące wydawało się spędzanie czasu tylko ze swoją lepszą połówką, to szybko zadaliśmy sobie sprawę, że są tematy, które lepiej obgadać przy kawie czy winie z przyjaciółmi.