Walczymy z jednym kryzysem, a za rogiem czai się kolejny. Uderzy w nas wszystkich

Katarzyna Florencka
Choć uwagę wszystkich zaprząta aktualnie koronawirus, to przyroda niestety nie odpuszcza: po raz kolejny stoimy przed widmem ogromnej suszy. Wpłynie ona m.in. na ceny warzyw i owoców.
Stan wody w Wiśle na odcinku Warszawy nie przekracza obecnie 70 cm. Susza w tym roku może wyjątkowo mocno uderzyć w nasze portfele. Fot. Slawomir Kaminski / Agencja Gazeta
Sytuacja hydrologiczna kraju już w tym momencie przedstawia się tragicznie. Za nami najłagodniejsza od lat zima, podczas której nie było szansy na dłuższe utrzymanie się pokrywy śnieżnej, rosnące średnie temperatury dzienne i brak intensywnych opadów. To przełożyło się na ogromne wysuszenie gleb. Niski jest również stan wód powierzchniowych: poziom wody w Wiśle na odcinku Warszawy nie przekracza 70 cm.

Widmo suszy

– Aby sytuacja wróciła do względnej normy niewielki, ale równomierny deszcz powinien padać przez więcej niż 20 dni, co jak na tę porę roku jest mało prawdopodobne – ostrzega w rozmowie z serwisem Business Insider Sergiusz Kieruzel, rzecznik prasowy Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej.


Oznacza to, że musimy nastawić się na powtórkę z zeszłego roku: ceny żywności mogą już niedługo mocno podskoczyć. Jak ostrzegają eksperci, kombinacja największej suszy od lat z różnego rodzaju problemami związanymi z pandemią Covid-19 (brak pracowników sezonowych, zakłócenia w globalnym transporcie) przełoży się na wzrost cen warzyw i owoców.

A przypomnijmy, że już w zeszłym roku osiągały one absurdalny poziom. W pewnym momencie cena kilograma włoszczyzny lub pietruszki przebiła nawet cenę kilograma tropikalnego ananasa z Kostaryki.

Przedłużająca się susza doprowadziła do spadku podaży i jakości krajowych owoców i warzyw. Z powodu pogody bardzo szybko dojrzewają i wtedy na rynku jest ich nadmiar. Jednak wystarczy chwila, by się wyczerpały, pozostawiając dziurę podażową. Problemem są również sami klienci, którym w ogromne upały nie chce się wychodzić z domu na zakupy.